Koniec listopada. Wyszłam do pracy wcześniej. Dookoła ponuro,
jesień się kończy... Wiatr, drzewa bezlistne, czarne wrony czarno kraczą... A z
naprzeciwka idzie wariat. A może
pijany... Chociaż alkoholu nie było czuć. Szedł i złorzeczył miastu. Że biedne,
że wszystko w nim stare. Ludzie noszą stare ubrania z lumpeksów. I maja stare
używane samochody. Wszystko marność, stare, używane, stare... Rozpad, zgnilizna, smród... Miasto - truchło. Do
kogo mówił? Przez chwilę wydawało mi się, że do mnie. Paltocik miałam nie
pierwszej młodości, torebkę też. Pod spodem sweterek z... lumpeksu. A i spodnie
takie sobie... Samochodu też nie mam nowego. Zresztą chodzę pieszo, to jakie to
ma znaczenie? Zerknął na mnie z przyganą ów człowiek, ale może zauważył nowa
czapkę... Minął mnie i dalej ciągnął swój monolog naprzeciw światu i ludziom
złym, co mają używane szmaty, domy, auta... Ot, dramat człowieka - pomyślałam.
I żeby dopełnić tego dramatu, żeby było jeszcze bardziej ponuro, poszłam do
lumpeksu. Kupiłam sobie nowe używane sweterki, bo trzeba ogacić się na zimę,
jak sugerowała mi wcześniej Maria:) Wyszłam z niedużą kolekcją sweterków. Kolekcja nieduża, ale torba pokaźna. Jakiś czas później poszłam jeszcze raz. I w grudniu też poszłam, bo mi się spodobało.
A teraz styczeń. Nie mam co na siebie włożyć.
Po pierwszym razie.
Po drugim. Nie wyłożyłam wszystkiego, bo... No dużo tego:)
Ha! Jest i taka śnieżynka w tych swetrach:)
Myślalam, że jak dodam do tego czapkę od Gardenii i ten cudny szal od Ewy, to będę ogacona fest.Gardenia zrobiła czapkę taką, jaką chciałam.
I pomyślałam, ze jak jeszcze dodam taką czapę oraz inne dodatki zalegające w szafie, to nawet mogę udać sie w podróż syberyjską. Wystarczy na długo.
Jakaż ja byłam naiwna! Cały czas muszę się dogacać.
Jeden z używanych sweterków posłużył jako tło dla biżuterii podarowanej mi przez Św. Mikołaja. Ta mała rączka widoczna na zdjęciu tworzy dekorację.
Mikołaj, jako mądry chłop, widząc moja nagłą fascynację sutaszem, nerwowe poszukiwania w internecie i planowanie nauki łączenia tych koralików i sznureczków, wziął i kupił, a potem położył pod choinką. Bardzo dobrze zrobił!
A skoro tło już było przyszykowane, Pusia wyjęła swoje skarby z tajemnych skrytek i stworzyła takie oto kompozycje, będące ilustracjami do bajek, które można przeczytać tu, tu i tu.
Starsza Czarownica - bohaterka bajki napisanej przez Lidię
Kot Bonus. Wizja artystki:)
A tu inna bajka, mrozem malowana.
To okna chaty w skansenie w Kadzidle.Zimowe pozdrowienia:*
Mimo pesymistycznej wizji swiata owego nie pijnego pana Twoj wpis jest bardzo optymistyczny i wypelnil moje serce milym ciepelkiem do swiata...a zdjecia okien ze skansenu bajkowe, jaka piekna jest zima...
OdpowiedzUsuńCieszę się z takich wrażeń. Pesymistyczna wizja świata listopadowego, smutnego człowieka bardzo mnie rozbawiła, chociaż zazwyczaj mam dużo zrozumienia dla pesymistów:)
UsuńZima rzeczywiście potrafi być piękna, a może i najpiękniejsza:)
Taki prawdziwy mroz na szybie mozna juz tylko zobaczyc w skansenie... :( Okna, panie, nowoczesne, prozniowe i mroz sie ich nie ima, nie ma szans poszalec kreatywnie. Szkoda, bo to bylo fajne, choc tylek zamarzal w chalupie. :)
OdpowiedzUsuńJa też takie pamiętam z dzieciństwa. Uwielbiałam oglądać mroźne obrazki. Bajka o Kaju i Gerdzie wydawała się wtedy taka rzeczywista:) A te okna można było ocieplać i ocieplać:) Teraz jak jest wielki mróz to na szybach samochodu czasem widać takie baśniowe ogrody:)
UsuńNie mieszkam w skansenie co prawda hehe, ale w jednym nieogrzewanym pokoju w okresie bardzo niskich temperatur mróz maluje na szybach ;)
UsuńAch... To musisz zrobić zdjęcia i pochwalić się swoją lodową komnatą!
UsuńGdzieś takie zdjęcia już mam, na razie takich mrozów nie było, ale jak będą to będą i nowe zdjęcia :))
UsuńU nas były. Czasem nawet na szybach samochodu mróz coś namalował:)
UsuńU nas nawet w nieogrzewanym pokoju nie chca sie tworzyc na szybach mrozowe koronki.
UsuńU nas w sumie też tylko jeden kaloryfer odkręcony. Szczelne okna, ot co. Tak naprawdę, to ja wolę tych koronek nie mieć na swoich szybach, chociaż piękne:) Wolę, jak jest w chacie ciepło.
UsuńJaki piękny kolorowy świat wyczarowała Pusia ze swoich skarbów-nieskarbów, bo właściwie powstał on prawie z niczego. Każdy z nas buduje sobie swój świat i budując prawie z niczego, można sprawić że będzie on kolorowy, bo to od nas zależy. Krakania wron nie należy wpuszczać do swojego wnętrza, na zewnątrz jest zupełnie niegroźne :)))
OdpowiedzUsuńTego kota podkradnij Pusi i naszyj sobie na tym swetrze :))
Ubieram się tylko i wyłącznie w lumpeksach i wcale mnie to nie deprymuje ;)
Kalipso sweterków Ci już pewnie wystarczy, a na wewnętrzny zamróz po prostu troskliwie pochuchamy na Ciebie♥♥♥
Zamiast nowego sweterka duży wór tkliwości:***************
Biżuteria bardzo energetyczna, mnie taki jeden Mikołaj tez przyniósł broszkę w podobnym stylu, za co dziekuję Mikołajowi :)
UsuńNo właśnie tak zauważyłam, że post wyszedł kolorowy, choć lumpeksowy:)))
UsuńKot na swetrze wyglądałby na pewno fajnie, ale tak jakoś nie po mojemu. Ja lubię szarości:) Ale kolorowa biżuteria jak najbardziej. No przecież Mikołaj wie, co robi:)
Bardzo nie lubię chodzić do sklepów i ubolewam jak muszę. Szczególnie nie cierpię galerii handlowych. No ale mus wybrać się po nowe buty:)
Maria, dziękuję za wór tkliwości♥♥♥♥♥
A widzisz, jaki ten Mikołaj jest:))) Wie, czego człowiek potzrebuje!
Usuń:))
UsuńWizyty w lumpeksie działają na mnie uspokajająco, nawet jeśli nic nie kupię :) A mam niedaleko bardzo fajny - pod szyldem "odzież używana" ma rzeczy na ogół nowe - resztki, zwroty , z wystawy itp., a ceny bardzo przystępne.
OdpowiedzUsuńNo to nie ma co sobie żałować relaksu:) Mnie też to uspokaja, ale kiedyś mogłam częściej poszukać sobie różnych szmatek. Na jakiś czas zapomniałam o takich sklepach. Znowu mi się przypomniało:)
UsuńZaluje, ze u nas nie ma lumpeksow, mialabym w czym pogrzebac. ;)
Usuńhmmm nie masz co na siebie włożyć?? ;) toś prawdziwie kobieca kobieta :)) fajne te Twoje córcie, kreatywne bardzo :)
OdpowiedzUsuńElaja, bardzo kobieca, bo zupełnie nie mam co na siebie włożyć, ale to zupełnie:) Córcie to wulkany pomysłów. Ja już nie nadążam:)))
UsuńJa też kocham lumpeksy, też w nich odpoczywam. Wyłączam się po prostu. No i zawsze jest możliwość trafienia na jakiś skarb, np. cud urody torebusię:)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich swetrów zawsze można zrobić pled.
A znalezienie skarbu za grosik to jest dopiero coś! I chce się jeszcze i jeszcze...:)
UsuńPledu jeszcze sobie nie zrobiłam, ale szyłam zabawki i poduchy - koty, a nawet poduchy-psy. I jednego słonia-poduchę. Dziewczyny cały czas myślą, że to Mikołaj im szył takie rzeczy. A to ja po nocac odwalałam za niego całą robotę:) Bez maszyny do szycia!
Taki pled mógłby być fajny...
Niech tak myślą jak najdłużej, chociaż szkoda Twoich ślicznych rączek...
UsuńOj, szkoda...:) Ale to było tak dawno...
UsuńPan sobie ponarzekać widocznie musiał, do wroniego krakania można się przyzwyczaić. Zaopatrzyłaś się na zimę, lumpeksy to fajna rzecz. Przynajmniej wiesz, że po wypraniu sweterek nie zmieni rozmiaru, ani się nie rozleci.(Kupiłam kiedyś w galerii, po pierwszym praniu stracił fason)
OdpowiedzUsuńPiękne twory wyobraźni i dzieło małych rączek.
Zawsze w dzieciństwie podziwiałam malowane przez mróz obrazy na szybach.
Ewa, mnie też to samo spotkało kilka miesięcy temu. Nowy, piękny sweter po jednym praniu stał się workiem. Sweterki z lumpka też są fajne i się nie rozciągają. Bardzo je za to lubię:)
UsuńDzieci maja fajne pomysły, a te małe rączki do tego są bardzo samodzielne i nie pozwalaja sobie nic narzucać. Pusia, jak coś tworzy, to tylko po swojemu. Nie można jej pomagać:)
I dla mnie takie zimowe obrazy są wspomnieniem z dzieciństwa.
Wszystko ładnie, kreatywnie, ale te 'rysunki' na oknach to jednak mistrzostwo. Zawsze. Wiem, bo sama mam :)
OdpowiedzUsuńEkolandio, uwielbam takie mrozem malowane obrazki, baśniowe, lodowe ogrody. A jak jeszcze je słońce ładnie podświetli, to są przecudne:)!
UsuńOgacanie się jest bardzo przyjemne :) Szczególnie w lumpeksie ! A ja cierpię, bo nie mam w pobliżu. Mikołaj rzeczywiście równy chłop, bo i dla mnie takie cacuszko przyniósł :) Bajki mrozem malowane potrafiłam jako dziecie wcale już niemałe długo, dłuo i dokładnie oglądać, takie namalowane w dole naszych okien. Okna były zawsze ocieplone wałkami wacianymi, albo wełnianymi, i ozdobione bombkami choinkowymi. Ależ mi się to podobało :) A jakie marzenia przy tym były, i historie wymyślane :)
OdpowiedzUsuńI Elfiki Twoje takie zdolne :) Żadne czarownice !
UsuńEwunia, takie okna były wszędzie na wsiach. Pamiętam te waciane wałki i bombki:) A mróz na oknach malował najpiękniej na świecie:)
UsuńPewnie, ze córcie to elfiki;) Czarownica to bohaterka bajki Lidii. Już doprecyzowałam.
A teraz lecę w świat:*
A! Wiem, ze Mikołaj się bardzo starał, aż mu głowa spuchła, żeby coś mądrego wymyślić:)
UsuńTak, Kalipso, domyślam się :) A wszystko przez te kolory ! Ulubione !
UsuńWłasnie!:)
Usuńlumpeksy fajna rzecz:) ja jakoś nigdy nie mogę sobie nic znaleźć, ale raz kupiłam fajną torebkę za 10 zł :)
OdpowiedzUsuńartystyczne kolaże córeczek prześliczne!!!
♥
Nie w każdym można coś znaleźć, ale jak już się znajdzie, to jest radość:)
UsuńDziękuję, Sonic.
Wysyłam ciepłe myśli♥
Piękny prezent od Mikołaja:) A i ilustracje do bajeczek też śliczne:)
OdpowiedzUsuńA dziękuję:) Ilustracje bardzo spontanicznie wykonane, ale z dużym zaangażowaniem:)
Usuńzima w fantastycznej odsłonie!!!
UsuńTeż mi się podoba:) Pozdrawiam!
Usuń