niedziela, 1 października 2017

Takie małe, takie białe...

Ogłoszenie pojawiło się późnym wieczorem na miejskim portalu. "Oddamy w dobre ręce" - pisali. Pokazałam dzieciakom i zobaczyłam błagalne spojrzenia. Zadzwoniłam, nie pytając. I rano już była u nas.
Jak ją miałam już w rękach, pomyślałam, że to chyba jednak mysz, a nie kot. Maleńka, biała mysz z kocim katarem i zaropiałymi oczętami. W uszach świerzb jak ta lala. Czym prędzej zapakowaliśmy ją do transportera i zawieźliśmy do kociej pani doktor. A przy okazji zabraliśmy na przegląd zaskoczonego, skołowanego Ryśka. Nikt go nie przygotował na pojawienie się rodzeństwa...
Pani doktor obejrzała i potarmosiła zwierzaki. Zaopiekowała się należycie, zaaplikowała co trzeba, pokazała, jak leczyć Małą w domu.
Gdy wróciliśmy, Rysiek zaczął się boczyć, prychać, fukać, syczeć i uciekać. Biała baaardzo go intrygowała, a jednocześnie budziła w nim strach. Kiedy odizolowana przebywała zamknięta w pokoju dziewczynek, warował pod drzwiami. Zgodnie z zaleceniami pani doktor głaskaliśmy oba koty na przemian Wąchał nam dłonie, spoglądał na nie zdziwiony, że to tak teraz pachnie nasze stado…
Minęły dwa dni. Biała, niefrasobliwa dziewczynka szukała towarzystwa Rysia. Raz udało jej się podejść bardzo blisko, a on nie dość, że nie uciekł, nie prychnął, to ją jeszcze polizał. Od tamtej pory jest przegrany. Mała robi z nim co chce. Wyjada jego jedzenie, sika do jego kuwety, bawi się nim jak zabawką, poniewiera… Mimo to chyba jest szczęśliwy.
Od ponad miesiąca mieszka z nami stworzenie noszące imiona: Perełka, Chmurka, Biała, Mała, Kasia, Rysia.







20 komentarzy:

  1. Ale sliczne, wzruszajaca historia, a jaka piekna ta chmurkabialamalaperelkarysiakasia! cudnie napisanie, jak zwykle...pisz!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, teraz to juz może bedzie z górki:) A mała i sliczna, i psotna:))

      Usuń
  2. Jaaaaaaki przesympatyczny koci obłoczek!!! :)))
    Bieluśki i rudy, cudny zestaw i jak dobrze, że się zaakceptowali, bo z tym przecież bywa różnie :)
    Bardzo mnie cieszy ten twój wpis i oczywiście czekam na następne :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A były momenty, że drżałam. Rysiek chyba przyjał rolę bardziej ojca niż brata. Jest niesamowicie cierpliwy:)))

      Usuń
    2. To Wam się poszczęściło! :)))

      Usuń
  3. Cudeńko! Pieknie się prezentują razem.No i to że takie przytulone,niesamowite,zadne z moich kotow az do tego stopnia w rekacjach sie nie posunęly.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi blogger dziś wariuje:)
      Mała jest łobuziakiem, Rysio to siła spokoju. Może dlatego tak się dogadują. Nawet czasami wylizują sobie nawzajem futro:)

      Usuń
  4. Śnieżynka cudnej urody, och jak dobrze znów Cię czytać.
    Dobrze, że się zaakceptowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na początku miałam mieszane uczucia:) I z blogiem (czy w ogóle coś pisać), i z kotami.
      Pani weterynarz na pierwszej wizycie w odpowiedzi na moje dylematy rzekła: "A dlaczego mają się nie polubić?". No... Różnie bywa, ale w tym przypadku miała rację.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Nie ma ani jednej ciemnej plamki. Taka snieżynka:)

      Usuń
    2. I to jest niesamowite, że taka calutka biała i jeszcze te różowe uszy i nosek, a może to koci albinos? :)

      Usuń
    3. Jaki albinos, dziewczęta, oczy miałaby niebieskie albo czerwone, a nie ma. Jest za to - prześliczna. Gratulacje!

      Usuń
    4. Dziękuję:) Wetka pewnie by też wspomniała coś na ten temat, gdyby mała była albinoską.
      Jest śliczna, milutka, słodka... Sam mniód:)

      Usuń
  6. Matko jaki piękny, taki bialutki, czyściutki, zimowy koteczek :) Ani żadnej innej plameczki, włoska ! Sama słodycz. Dobraś Matka razem z Ojcem, dbacie o szczęśliwość dziecków :)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda:) Jedyny!
      O szczęśliwość dziecków dbamy. A jakże! W tym wypadku jednak i nasza szczęśliwość była brana pod uwagę:)))

      Usuń
  7. ale pięknie w siebie wtulone...wzruszający obrazek:)

    OdpowiedzUsuń