Wiosna dzisiaj łaskawa. Przegoniła
deszczowe chmury i dmuchnęła ciepło na maleńkie listki, które przed chwilą
zaledwie rozwinęły się z pąków. Widzę je z okien. Małe, nieporadne kropelki
jasnej zieleni na brzozach płaczkach...
A ja walczę z radosnym żywiołem,
który skarpetek nie chce założyć i chce
być syrenką Arielką albo biedronką Gastonem.
Dzisiaj dopiero udało mi się zobaczyć
na własne oczy, jak pięknie zakwitły
kwiaty, bo do tej pory widziałam
tylko kwitnące wiosennie kolorowym praniem balkony. Nad moim oknem codziennie
łopoczą niczym zwycięskie sztandary
prześcieradła sąsiadki z góry.
Zima pokonana, odetchną zawilgocone łazienki, dotlenią się duszne
mieszkania.
I myślę sobie, że tyle wiosen minęło,
a wszystkie obecne w tej jednej. Ta wiosna, gdy taka chuda z fryzurą na zapałkę
szłam, zamiatając chodnik spódnicą na randkę pod fontanną... Te wiosny szalone
i przegadane pod bzem, wesołe i smutne... Tak samo świeciło słońce i z taką
samą determinacją rozwijały się pąki kwiatów, liści i marzeń.
Szłam przez te wiosny, by dotrzeć do
tej właśnie i ją w tym miejscu, przez to okno zobaczyć. I patrzę na nią, by
znów ją widzieć za rok, za naście lat... I wiem, że z każdym rokiem będzie
więcej wiosny w wiośnie i że trafić musiałam pod tamtą fontannę, żeby teraz być
tutaj, z nimi. Trafić musiałam... Wiem też, że za ręce je muszę wziąć i
prowadzić do wiosny kolejnej, lecz tej nie stracić, nie uronić po drodze
żadnego kwiatka. Muszę pokazać, jak ważne są kwiatki:)
Kwiaty Marii:)
Nowa praca - stres, gonitwa myśli.
Przeglądam się w oczach współpracowników i widzę, czuję, że każde z tych luster
odbija inaczej. Bywam sympatyczna, a jakże, i spokojna, nadgorliwa,
cichociemna też... Czy ja mogę mieć aż
tyle twarzy? Oni dla mnie mają po jednej, tylko nie wiem, czy dobrze widzę.
Może gdybym miała okulary, byłoby łatwiej...
A ten materiał, z którym pracuję? Wydaje się,
że znalazłam sposób, że już dotarłam do części przynajmniej. I znowu przydałyby
się okulary, żeby sie upewnić. A okuliści jak na złość, mówią, że z moim
wzrokiem wszystko dobrze. Może i tak, ale nie mam pewności. A co z czuciem?
Na osłodę...
A Ty mi na noc bezami ? ...dobrze trafiłaś pod tę fontannę ! Ha, a ja może wiem, pod którą ! Wiosna jest piękna, a wiosna w wiośnie spotęgowana, to w ogóle !
OdpowiedzUsuńKfiateczki Marii piękne !
Twarz masz jedną (już ja Cię znaaaam!), to inni się wiją, jak piskorze !
Doooobraaaanoc :*
Tak mi się zdaje, że wiesz, która to fontanna:)))
UsuńI z tą twarzą... Też tak myślę:))) A inni widzą, jak chcą widzieć, przez pryzmat siebie samych. I każdy widzi inaczej. A może mnie się to wszystko wydaje? I taki wniosek mi się nasuwa, że wiem, że nic nie wiem:)
Wiosna, wiosna... A zaraz będzie lato!
A kfiateczki Marii uwielbiam, to zdjęcie szczególnie:)
Pięknych snów:*
Wpadaj na bezy!
UsuńMoja mądra Kalipso ! Bo im więcej wiesz, tym masz więcej wątpliwości :) Tylko ci myślący inaczej, wiedzą wszystko na pewno :) A co do bezików, to nie znasz dnia, ni godziny :)))
Usuńewa .
Nie znasz dnia ani godziny... Brzmi jak obietnica:)))
UsuńMnie bezy jakos nie chca wychodzic. Piane wprawdzie ubijam na sztywno, ale kiedy dodaje cukier, sztywnosc zanika i sie rozlewaja, chocbym bila te piane jeszcze godzine. Moze podrzucisz jakis typ? Tobie wyszly takie piekne! Mniam... :)
OdpowiedzUsuńPiękne wyszły, naprawdę:)))
UsuńNo to daję przepis:)
Składniki:
- 4 białka
- 240 g drobnego cukru
Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, potem dodawać po trochu cukru i bić bez opamiętania (hi,hi...) Można dodać trochę soku z cytryny.
Szprycą do dekoracji tortów kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia gwiazdeczki, mogą być ślimaczki bądź jakieś inne stwory.
Piec około 45-60 min w temperaturze 140 stopni z termoobiegiem.
Powinny wyjść takie ładne, ale gwarancji nie daję, bo mnie nie zawsze wychodzą, czasami w środku są ciągutki.
Częstuję wirtualnie:)
Najważniejsze w tej wiośnie jest to ,żebyś do niej wyszła ze swoimi kurczaczkami i autentycznie się nią zachwycała ,bo dzieci wychowuje sie poprzez przykład :)
OdpowiedzUsuńJeśli jesteśmy pewni ,że nasza twarz jest prawdziwa i słuszna to nie należy przejmować sie opinią innych ,wiem że to nie jest proste i potrzeba czasu aby się tego nauczyć :) Czasu także , dużo cierpliwości i uważnych obserwacji trzeba aby dotrzeć do materiału z którym pracujesz ,bo materiał bywa bardzo różny . Jeden bardzo przyjazny ,a na drugim biegunie zbuntowany i pozornie niesympatyczny ,to taka praca :)
Życzę Wam wygospodarowania jak najwięcej czasu na cieszenie się wiosną ,jako i ja się cieszę ,choć z tym czasem bywa różnie . Postaram sie go znalezć ,aby podesłać ci jeszcze kilka zdjęć :)
O tak:))) Zachwycam się, tylko omalże jej nie przegapiłam. Ja ostatnio tak ciągle w pędzie... A te kwiatki, drobne zdarzenia, na pozór błahe sprawy są takie istotne. Jak się na nie nie zwraca uwagi, to życie przepływa przez palce. Ucieka gdzieś radośc życia, jak tak się goni za czymś, po coś.
UsuńMatreiał zaiste różny:)))
Dziękuję, Mario! Te zdjęcia od Ciebie to sama przyjemność:))) Chyba nie muszę powtarzać, że są piękne:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOoooooo....!
OdpowiedzUsuńAha:))))
UsuńBezikiii, mniam;)
OdpowiedzUsuńA kwiatki...sa bardzo wazne.
W mojej pamieci, takie jeden bukiet roz. I taka jedna zasuszona.
Powodzenia Kalipso! Te twarze skladaja sie w jedna, prawdziwa:)
Częstuj się, Kasia:)))
UsuńKwiaty, kwiateczki, wietrzyk, motylki... Drobne, wiosenne przyjemności:) Też pamiętam niektóre kwiaty...
Dziękuję!
Kurcze, Kalipso, tak piszesz, że chciałabym coś mądrego w komentarzu i tak się spinam, tak się spinam... i nic...
OdpowiedzUsuńJa też chcę wpaść na bezy. Popijane sokawką fajnie się w paszczy rozpływają.
Hana, Tyś dla mnie wzór mądrości!
UsuńBardzo bym chciała, żebyś wpadła na te bezy i sokawkę... Upiekę jeszcze kokosanki, sernik, co chcesz:) Zapraszam:)))
Wzór! Łomatulu, turlam się, zaraz się rozpęknę! Ja i wzór!!! Hrehrehre, no nie mogie:))) Nawet sernika nie umiem upiec! A kokosanki to już w ogóle! Bo bezy brzmią dosyć łatwo, ale jak znam swoje zdolności w tym zakresie, rozlezo mi się po całej kuchni i wypłyno z piekarnika.
UsuńJeśli chodzi o pieczenie, to mam inne wzory:))) Ty nie musisz piec! Przyjeżdżaj na konsumpcję!
UsuńJa się wpraszam na sernik:))) Może kolejnej wiosny - bo przecież będzie następna ale to nie powód by się nie cieszyć tą właśnie:) Cieszyć, doświadczać, zapamiętywać:))))
UsuńArteńka, kolejna wiosna dopiero za rok:) Przed nami jeszcze lato.:) Latem też mogę upiec sernik:)))
UsuńCo ja Ci mogę powiedzieć...nowa praca... hmmm, trudna sprawa...kiedyś bym radziła, bądź sobą, dziś... bądź tym, kim chcieliby żebyś była...
OdpowiedzUsuńBezy uwielbiam, tylko takie ciągutki, nie suche...
Mnemo, ale jak zadowolić wszystkich? Chyba zawsze znajdzie się ktoś...
UsuńNastępnym razem specjalnie dla Ciebie bezy - ciągutki:)))
Nie zadowolisz, niestety. Zastanów się, co chcesz tam osiągnąć, do czego dojść. Jeśli się można rozwijać to wiadomo, co trzeba robić, dać z siebie sporo, wtedy zadowolisz szefów, ale z koleżankami może być różnie. Na to trzeba się przygotować. Jednak jeśli to praca, gdzie i tak nie rozwiniesz skrzydeł - być po prostu dobrym pracownikiem. Wtedy Ci nikt niczego nie zarzuci.
UsuńJa jestem za byciem sobą, ale nie jest to dobra rada:)
UsuńMnemo, tego będę się trzymać! Tak jak piszesz, będę po prostu dobrym pracownikiem:)))
UsuńArteńko, chyba nie umiem inaczej:)))
Się podpisuję pod Mnemo bardzo spokojna mądra wyważona rada.
OdpowiedzUsuńA bezy lubię ja mój tłuszczyk też. :)
Najlepsza rada i będę sie do niej stosować:)
UsuńEla, bezy już zjedzone, ale jeszcze upiekę:)))
pewnej wiosny przyszła praca
OdpowiedzUsuńa ta wolny czas nam skraca
oczy trze o piątej pięć
przyszła dobrze
a gdzie chęć?
czy zgubiła ją po drodze?
strzela z bata ściąga wodze
człapie człowiek rad czy nierad
bo już go zaprzęga w kierat
i że jęknę tu żałośnie
jak tu cieszyć się ku wiośnie:))
Wieśniaku M, pięknie to ująłeś:))) Dziękuję!
Usuń