Wielka
Sobota
Chociaż
zimno i mokro, wiosnę widać już nawet przez okno. Pączki na drzewach jeszcze
zaciśnięte jak piąstki dziecka, ale już lada dzień nastąpi eksplozja zieleni.
Te pączki, pierwsze kwiaty, młode pędy traw - doskonałe tło dla kolejnych Świąt
Wielkiej Nocy.
Kolejne...
Pochylam się nad koszykiem z wikliny jak kiedyś, jak kiedyś...
Rano
trzeba było biec do lasu po gałązki borówkowe do ozdobienia święconki. Do
koszyka wkładało się jaja, kiełbasę,
szynkę, chleb, sól. W tym wszystkim cukrowy baranek... Dziadek patrzył przez
okno. Sprawdzał, czy sąsiadki już niosą swoje koszyczki do domu przy
przystanku. Tam znoszono święcone z całej wsi. Później przyjeżdżał ksiądz,
święcił pokarmy i odjeżdżał. I można było swój koszyk zabrać do domu.
Jakie
te koszyki piękne były! Ileż to starań trzeba było włożyć w ich przystrojenie!
Te koronki, wstążeczki, kurczaczki...
Gdy tak stały na dużym stole przykrytym białym obrusem, budziły zachwyt
i … głód. Wśród nich pyszniły się baby wielkanocne, tak samo odświętne jak baby ze wsi. A jak wszyscy patrzyli, który koszyk najpiękniejszy! A jak śpieszyli się,
żeby szybko zostawić te swoje święconki i żeby ksiądz ich nie zastał, bo
peszyła ich rozmowa z tak świątobliwą osobą.
Koszyk
wielkanocny jak uśmiech z zaświatów stoi na stole. Przystrajam go koronką od
Ewy. Dziewczynki wkładają do niego pokarmy do święcenia, ozdabiają, krzyczą
jedna na drugą, że nie tak, że inaczej...
Snuję
się jeszcze po domu w szlafroku. I myślę, że ciasta nie upiekłam, śledzi nie
przygotowałam... Nie wszystkie okna umyłam. A może powinnam? Żeby dzieci
pamiętały zapach świeżo upieczonego sernika, domowego bigosu... Zamiast zakasać
rękawy zanurzam się w bezsiłę, otulam się niemocą. Kawę piję tylko dla smaku,
bo nie mam ochoty budzić się z letargu.
A
jednak obudzić się trzeba i jakoś zorganizować te święta. Oglądam nasz koszyk
przystrojony elegancko. Spomiędzy jajek niemalowanych spoziera na mnie mały
dinozaur, a zamiast gałązek bukszpanu tu i ówdzie tkwią fiołki afrykańskie.
Ślicznie!
Trzy
bestyjki stoją wokół koszyka i próbują nawzajem przywołać się do porządku.
Budzę
się szybko, słucham, pomagam, wyjaśniam... I głowa znów pełna jak świąteczna
pisanka.
A
do wieczora zrobiłam śledzie i ciasta upiekłam. I nawet dom wysprzątałam.
Niedziela
Ach,
jakie plany moje piękne były! Że będzie spokojnie, miło, świątecznie... A było
tylko miło i świątecznie, chociaż... czasem też niemiło. Życzenia jednak się
spełniły - rodzinne grono i ogólnie radosne święta, bo myślę, ze poniedziałek
taki będzie. Obleję wodą kogo trzeba i się pośmieję!
Poniedziałek
Polałam
wszystkich wodą. Zaskoczyłam ich we śnie:)
Poniedziałek
dopiero się zaczął. Piję kawę i biorę do ręki "Wyspę Łzę" wokół
której chodzę od tygodnia, głaszczę ją po grzbiecie, przeglądam. A jak już
zacznę czytać, niech lepiej nikt nie podchodzi, bo ugryzę! Już warczę
ostrzegawczo.
Cudeńka od Ewy:) Oglądam, dotykam i oczy mi się śmieją:)
Śliczna kartka od Marii:)
Piersza !
OdpowiedzUsuńJaka śliczna kartka od Marii. Trzy Kalipsiątka, jak prawdziwe :)
Chciałam zwrócić uwagę, że serwetki leżo do góry nogami ! Tylko ta niedokończona leży na prawej stronie :) (czy to już upierdliwość ?:)
A tak wogle, to odpoczywaj, odpoczywaj. Powarczeć też troszku można! Albo dziś wodą lej, coby do mokrych galotkow było !
Dobrego poniedziałkowego świętowania :*
Pewnie że upierdliwość:))) Dla mnie to one z obu stron ładne! Wszystkim pokazuję, ale nie pozwalam dotykać:)
UsuńWodę będę lać! Niech uważają:) Nie można zakłócać odpoczynku styranej matki:)
Buziaki świąteczne:***
Dobre oko Ewo:) Ja wypatrzyłam już kolejny raz butelkę od siebie:)) I tak mi ogromnie miło, że hej:))) Najważniejsze że ozdobiłam ja w sposób pasujący do wielu uroczystości:))))
UsuńA o gałązkach borówek to dopiero drugi raz słyszałam. Ponoć tak na Śląsku zdobili koszyczki, u nas dominuje barwinek:)
Najważniejsze, że ozdobiłam ją w sposób... to z przejedzenia:) Spokojnego świątecznego popołudnia:)))
UsuńPowtórzę za Kalipso to upierdliwość :)) Poszłam sprawdzić swoje i ....ja też wybrałam lewą stronę ;) Tak mi sie lepiej podoba ,bo jest bardziej wypukła . Te żebrowania pod spodem podnoszą płatki kwiatu i wychodzi z tego fajna płaskorzezba :)))
UsuńTwoje Mario z innej nitki są, co to mi się skończyła ( a żałuję bardzo, bo już nigdzie jej kupić nie można) to może i bardziej wypukłe. Ale na prawej KAŻDE ! wyglądają lepiej ! Uwierz mi ! ... No, ale jak któś woli płaskorzeźbę uniesioną....
UsuńTak.tak Ewo wolę płaskorzezbę uniesioną hehehe ,dlatego właśnie tak mi się podobaja ,bo sa takie mięsiste i wypukłe :)))
UsuńArteńko, ta butelka ma tam swoje stałe miejsce:) Pasuje cały rok:)))
UsuńMario, też lubię płaskorzeźby:)))
Ewa, śliczne są z obu stron! Według mnie można kłasć tak i tak, ale Tyś Twórczyni, to się dostosuję:)))
Jak to dobrze, że nie ozdobiłam Ci tej butelki w bałwanki albo jakieś gwiazdy betlejemskie:)
UsuńPięknego!
OdpowiedzUsuń:*
Aniu:*
UsuńPogoda calkiem u Was niewiosenna, wazne jednak miec pogode w sobie. Bo coz ze slonca, kiedy dusza sie smuci?
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego dnia! :*
Masz rację, pogoda na zewnątrz nie jest najważniejsza:)
UsuńUściski:*
U mnie też dzisiaj śniegowo ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście niedługo będzie ciepło:) Pozdrawiam:)
UsuńTo juz koncowka, ale jeszcze troche swiat bedzie...chcialam takie piorka do dekoracji ale nie znalazlam...Artenka zostawila w naszych domach slad, fajnie! sciskam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńU nas jutro jeszcze wolny dzień. Dzieci też zostają w domu.
UsuńPiórka już kilka razy kupowałam w hurtowni materiałów papierniczych w naszym mieście. Jak znowu będziesz potrzebować, daj znać:) Ta butelka Arteńki to piękna pamiątka po jej wizycie.
Ściskam także:)))
U nas tym razem pierwszy dzień świąt przebiegł bez żadnych zgrzytów :)) Było licznie, głośno i wesoło ,łącznie z chóralnymi śpiewami :))) Taka tradycja rodzinna , mamusia tylko w młodości ,ale tatuś przez pół życia śpiewał w chórze ,a bratanek odziedziczył głos po przodkach :))
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj przezwyciężyłam świąteczny bezwład i wyszłam na spacer ,a pogoda była różniasta ,taka jak na twoich zdjęciach także :) Doszłam nad Odrę i utknęłam tam na godzinę :)) Czaple znoszą budulec na gniazda które budują na terenie zoo . Bażant spaceruje wkoło kładki przez Odrę i kokietuje fotografujących go ludzi i kukuryka od czasu do czasu :)) Niebo co chwilę wygląda inaczej :)) Wróciłam do domu z 700 zdjęciami :)))
Jak to miło widzieć kolorującą Mariankę ,dużo zdrowia dla niej i dla Was wszystkich :)))
O, to wesołe Święta! I ze śpiewem:)))
Usuń700 zdjęć!!! Fiu, fiu! Mario, ile jeszcze mamy czekać na Twojego bloga?!
Dziękujemy:))) Dla Ciebie również zdrowia i radości:)))
Kalipso, oczywiście pięknie napisane, jestem fanką Twojej twórczości. I znowu wywołałaś wspomnienia ale chyba Śniadanie z wigilią (śledzie) Ci się pomyliło na Śniadanie wyłącznie mięsiwo ...udekorowane jajkami.
OdpowiedzUsuńDekoracje przepiękne, a te zajączki, jajeczka.... Serwetki śliczne (Ty szczęściaro)
Pozdrawiam poświątecznie.
Wika, nic się nie pomyliło! U nas śledzie muszą być na Wielkanoc, bo mają swoich amatorów, co bez nic świąt nie widzą:) Mięsiwo i jaja też były, a do tego rzeżucha.
UsuńDekoracje też mi się podobają.
Pozdrawiam:)))
Lubię czytać Twojego bloga - nie jestem oryginalna tutaj w tym stwierdzeniu faktu tegoż :), to w jaki sposób piszesz według mnie masz wielki talent. Święta są po to by zauważyć w jaki sposób mija dzień, mijają chwile, bliskie dzięki bliskim ludziom.
OdpowiedzUsuńDzieci dorosną szybko i z koszyczkami pójdą własnymi drogami a my zostajemy z naszymi pasjami i zainteresowaniami.:)) Poświąteczne uściski :)
Dziekuję, Elka:) A ja lubię Twojego bloga!
UsuńTak właśnie minęły nam Święta. Obejrzałam zdjęcia z poprzednich lat i zamyśliłam sie nad przemijaniem. To wszystko ma sens.
A dzieci niech rosną powoli:)
Ściskam mocno:)))
Nareszcie internet trochę się ruszył, chociaż to jeszcze nie to. W związku z tym mam zaległości. Dołączam do chóru, bo przecież nie można nie powiedzieć, że pięknie napisane, Maryjanka śliczna i zdrowa, a serwetki wypasione. Niech to wszystko trwa. A już jutro będzie ciepło!
OdpowiedzUsuńDzięki, Hana:))) Niech trwa! I niech będzie ciepło! Wczoraj juz było fajnie, ale to jeszcze nie to. A dzisiaj ciężki dzień, a ja nie śpię...
UsuńBuziaki:)
Jakims cudem, udalo sie nam ze dwa razy poswiecic jajka i inne dobra;) w moim kosciele z dziecinnych lat. W gardle gula, lzy, pewnie niektorzy sie dziwili, co tej babie..A ja mialam wrazenie, ze tuz obok stoi moja babcia, ze pojdziemy zaraz razem, pod raczke do domu..
OdpowiedzUsuńLadnie tam u Ciebie..Domowo. Zwlaszcza, ze za oknem, jakies zadymy:)
Zdrowka i milej lektury. Tez bede czytac Bator.:)
Ile to człowiek rzeczy tak wspomina...
UsuńDziękuję:) Mam nadzieję, że zadymy minęły i teraz będzie ciepło, słonecznie i miło:)
Zakochałam się w Bator:)))
Tobie też zdrówka! Dużo!!!
zmęczona jesteś? "słychać" to w Twoich słowach ... jakoś smutno mi się zrobiło :( chciałabym dać Ci trochę wolnego czasu, żebyś miała go tylko dla siebie, ale nie mam takiej mocy ...
OdpowiedzUsuńElaja, nie smuć się, to taki czas intensywny. Jestem zmęczona, ale mam też dużo powodów do radośći:) Przyjdzie czas na odpoczynek.
UsuńWzruszyłaś mnie. Dziękuję:*
już po świętach już po świętach
OdpowiedzUsuńna przegrzanie dobra mięta
na ostatki dobre zwierza
a po świętach człek by leżał
odpoczywał po terminach
z myślą już przy imieninach
urodzinach złotych godach
ale czekać trzeba- szkoda:))
Oj, trzeba...
Usuń:)))