Otwieram drzwi na balkon i wyściubiam nos prosto w zimną
ciemność - moje nocne rytuały. Chłód przegonił zapach fabryki celulozy, intensywny
zapach zepsutej, kiszonej kapusty. Kiedy wiatr wieje w naszą stronę, na nic
perfumy.
Mam wrażenie, że ten smród wywabia z domów wszystkie ciemne
elementy. Blokowisko podduszone fetorem wypluwa na zewnątrz to, co mu zalega
tam w środku, lekko czka i z ulga oddaje się swoim wieczornym zajęciom -
oglądaniu dobranocki, jedzeniu kolacji, kąpieli... Wyplutki zaś w kapturach na głowach albo w
krótkich spodenkach sportowych, chociaż zimno, brodzą w cieniu, warują przy
klatkach schodowych, spluwając pod nogi raz po raz. Niektórzy mamroczą pod
nosem jakieś przekleństwa, inni milczą ponuro.
Czasami wyruszam na wieczorne spacery. Błogosławieni
zwyczajni przechodnie! Oni dają poczucie bezpieczeństwa.
Zaskoczył mnie mocno w tym roku październik. Nie zdążyłam
nacieszyć się wrześniem. Za szybko, za szybko...
W ubiegłym roku w tym samym czasie mniej więcej zamieszkał z nami Kot. Był tu pół roku, ale musieliśmy go oddać z powodu alergii u dzieci. Znalazłam mu dobry dom. Nie miałam siły o tym pisać. Brakuje mi go.
W ubiegłym roku w tym samym czasie mniej więcej zamieszkał z nami Kot. Był tu pół roku, ale musieliśmy go oddać z powodu alergii u dzieci. Znalazłam mu dobry dom. Nie miałam siły o tym pisać. Brakuje mi go.
Łagodny wiatr wdziera się do środka i porusza paprotką w
doniczce. Kołyszą się też piórka łapacza snów, kupionego w u prawdziwego
Indianina. Napawam się tym ruchem
powietrza i piję herbatę w towarzystwie komputera. Muszę jeszcze spakować
rzeczy do torby i przygotować ubrania dziewczynek.
Rano, ale nie za wcześnie, powędruję swoimi ścieżkami do
pracy. Wejdę w tę przestrzeń gwarną, którą powoli oswajam, bo ktoś mi tam
zaufał, i jeszcze ktoś, bo z tej przestrzeni zaczęły wyłaniać się Koleżanki.
A Tokarczuk dostała nagrodę Nike!
Chyba czas zamknąć już drzwi.
Poniedziałek...
Swietny zapis zwyczajnychniezwyczajnych chwil!bardzo lubie Cie czytac, wydaje mi sie<ze patrzymy podobnie na swiat...i zgadzam sie...za szybko, za szybko! sciskam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję, Grażynko. To bardzo miłe:) I ja ściskam:*
UsuńWyplutki....dobre określenie. Blokowiska tak mają, u nas czasem dają. słyszalny z daleka, brzydki głos.
OdpowiedzUsuńLubię czytać o Twoich nocnych refleksjach przy oknie, chociaż chyba wolałabym otulić kołderką i wiedzieć, że spokojnie śpisz.
Poniedziałkowy ranek, trochę szorstki, ale z ciepłą herbatką. Dobrego tygodnia Kalipso.
Czuję się otulona. Dziękuję:*
UsuńKalipso zobaczysz, kiedyś będzie i dom i pies i kot...... życie słodko -gorzkie jest, a proporcje zależą także od nas :)))
OdpowiedzUsuńFajnie że wyłaniają się koleżanki, życzę Ci żeby zamieniły się w przyjaciółki :)))
Kiedyś też dostaniesz Nike. Ja to wiem :)))
UsuńNOBLA !
Usuńewa .
też :)
UsuńKochane jesteście:) Wszystkie! Ściskam mocno:*
Usuń:*
OdpowiedzUsuńewa .
A masz:*:)
UsuńI całuśnie się zrobiło na blogu:)
UsuńKalipso♥♥♥
OdpowiedzUsuńEch, Hana♥♥♥♥♥
UsuńKalipso, kochana, u ciebie nawet szare blokowisko jest poetyczne... Pięknie umiesz tą codzienność opisywać. I z Koleżanek się cieszę:) Dobrych snów, przytulam
OdpowiedzUsuńMika, dziękuję i przytulam mooooocno:*
UsuńKalipso, nawet nie wiesz jak Twoj post byl mi potrzebny...
OdpowiedzUsuńDziekuje i sciskam Cie kochana Dziewczyno :***
Orszulko, myślałam o Tobie. Wysyłam ciepłe myśli i ściskam gorąco:***
UsuńIroniczny tekst, ale bardzo inteligentny i niestety prawdziwy. Podoba mi się Twój styl opisywania rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńChyba nie ironiczny !
UsuńEwunia, jak Ty mnie dobrze znasz:*
UsuńHolly, to nie ironia, raczej stan ducha. Dziękuję:)
A ten smrodek opisany przez Ciebie, aż poczułam...to ten sam, kiedy przejeżdża się lasem za Wielbarkiem, w którym jest faryka Ikei. Pięknie ubierasz stan ducha słowami Kalipso...
OdpowiedzUsuńMnemo, mówię Ci, z tym smrodem nie przesadzam:) Na szczęście czuć tylko czasami.
UsuńDziękuję:*
Wyplutki - ale ich ładnie określłaś. U mnie niedawno jeden z nożem latał. Nie wiadomo, czy się bać, czy śmiać, czy uciekać. Z balkonu bezpiecznie, ale wiadomo to, skąd następnym razem będę to widzieć... Pięknie opisujesz, zatrzymujesz. :) :)
OdpowiedzUsuńO właśnie! Tu też różne rzeczy się zdarzają. Dlatego marzy mi się domek i ogródek:)
UsuńSiwko, dziękuję:*
Jeszcze zdążę podpisać się pod wszystkimi pochwałami w komentarzach, tydzień nad morzem i całkiem piękne zapachy, sosnowego lasu.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje teksty a smrodek blokowiska znam :(
Alergia u dzieci, znajoma młoda matka 7 i 4 dwóch synów, nie odpuściła synkowi, kotka została a synuś odczulony został. Dobra lekarka dodatkowo homeopatka obie walczyły z determinacją i Tomuś kotkę nosi narzekając że go podrapała. :) Mama zdziwiona - no popatrz a mnie nie drapie. :))
Spróbuj znaleźć dobrego lekarza narastać alergia będzie.
Ciepło pozdrawiam dziękując za Twój piękny tekst.
Dziękuję:)
UsuńWiesz, z tą alergią to nie tak prosto. W naszym przypadku to poważna sprawa. Kontakt ze zwierzakami nie został całkiem zerwany, bo babcia ma psy i koty, koleżanki też. Kiedyś znowu spróbujemy z kotkiem, ale na pewno nie w najbliższym czasie.
Pozdrawiam serdecznie:)
chłopaki z celulozy
OdpowiedzUsuńprzez dzień cały diabelski boży
snują się wzdłuż bloków
jako produkt uboczny
kończąc wieczorówki
w trybiku zaocznym...
Jak zwykle w samo sedno:) Ech...:)
UsuńZ okazji dzisiejszego święta wszystkiego dobrego życzę:)
OdpowiedzUsuńArteńko, dziękuję i Tobie również życzę tego samego:) Niech będzie dobrze!!!
UsuńUwaga na przeziębienia balkonowe, oraz na tych co charczą pod nosem. Jakie to szczęście, że u mnie inne (miłe) klimaty (choć też blokowisko) :)
OdpowiedzUsuńPrzeziębienie już zdążyło mnie dopaść. Na szczęście odpuszcza:) Staram się uważać, ale wiesz, wszystko się może przydarzyć:)))
Usuń