A
u nas jesień ma kocią mordkę, jedno oko przymglone, mięciutkie
futerko. I wcale nie jest ruda ani żółta. Nic sobie nie robi z
tego, że jest właśnie jesienią dla nas, w nosie ma złoto i
brązy, dzianinę, kasztany. W ogóle nie jest glamour. Dziecinna
strasznie jak na tę porę roku. Nie zachowuje powagi. Miauczy
słodko, kiedy chce jeść. Uwielbia się bawić. Ta jesień jest
właśnie taka:)
Wiesz,
że już zawsze będziesz kojarzyć się nam z jesienią?
Witaj w domu Maleńki:))))))))))
Zwierzęta!
Cel nienasyconej ciekawości, egzemplifikacje zagadki życia, jakby
stworzone po to, by człowiekowi pokazać człowieka, rozkładając
jego bogactwo i komplikację na tysiąc kalejdoskopowych możliwości,
każdą doprowadzoną do jakiegoś paradoksalnego krańca, do jakiejś
wybujałości pełnej charakteru. Nieobciążone splotem egzotycznych
interesów, mącących stosunki międzyludzkie, otwierało się serce
pełne sympatii dla obcych emanacji wiecznego życia, pełne miłosnej
współpracującej ciekawości, która była zamaskowanym głosem
samopoznania.
B.
Schulz
Kalipso kochana, masz nareszcie kitunię swoją najkochańszą na stale w domu swoim ????
OdpowiedzUsuńOjjjj, nie mogę, jak się cieszę !!!! Cudnota ! Jak Mu na imię ? zara Ci zrobię rypki i myszki na szydełku :) Dawaj adres na przysyłkę : ewa.leszko@interia.pl
UsuńMam!!! To chłopczyk:) Dziecko moje w ćwiczeniach od religii napisało, że ten kiciuś to dla niej największy Dar Boży:)) Co do imienia, jeszcze nie ma zgody, ale są propozycje - Chrupek, Karmelek, Tofik. Same słodkie:)
UsuńZrobiesz? Naprawdę? Strasznie się cieszę:))))
Tofik:))) Slodziak malenki:)
UsuńTofik!
Usuńśliczny słodziak :)
a tekst Schulza super:)
Dziewczynki, on jest bardzo słodki:))) Bidulek taki. Jak go wzięliśmy, był strasznie dziki, w domu jednak szybko się odnalazł. Ma uszkodzoną rogówkę, problem w uszach, ale już jest zaopiekowany:) Dostał antybiotyk, maść na oczy. Wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi, że się u nas pojawił, choć to przypadek:)
UsuńA tekst Schulza bardzo mocno do mnie przemawia:)))
Aż bym chciała przytulić to Twoje Dziecko,za to co napisało.
UsuńMa dobre i wrażliwe serduszko.
Żyj długo i szczęśliwie koteczku.
Przytulę za Ciebie:))) Czasem martwię się, czy aby nie za wrażliwe to serduszko. Ona tak bardzo się wszystkim przejmuje.
UsuńDziękuję w imieniu koteczka:)))
Nieee, nie Tofik - to z kabaretu Ani Mru Mru:) Jakkolwiek by się nie nazywał - niech mu będzie dobrze i niech radość sprawia wszystkim dookoła:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie też mi tak się kojarzy:) Mam nadzieję, że mu będzie z nami dobrze, a radość sprawia wielką:)))
UsuńI niech tak będzie zawsze:)
UsuńJejuniu, Kalipso, nic nie mówiłaś! Tak z cichapęk! Czajnik, normalnie Czajnik, tylko bez brody czarnej! Jaka słodzinka, aż mi się malucha takiego zachciało przygruchać... co ja gadam, co ja gadam!? Czy już oszaleliście, czy jakoś to stopniowo idzie? U nasz było rażenie piorunem. Jaki piękny, no nie mogę!
OdpowiedzUsuńWysłałam młotek ze śrubkom. Liścik napisałam i znalazłam go w domu, kiedy z poczty wróciłam...
Fszystko słyszałam! :P
UsuńGosia, zdawauo Ci się.
UsuńSkąd on się wziął? Z krzaków?
OdpowiedzUsuńKalipso nie ma czasu,bo kota mizia.
UsuńWymiziany on ze wszystkich stron:)))
UsuńHana, to znajdka mała, na wsi się przyplątał. Dziki był strasznie, ale jak go wzięłam na ręce, to się tak mocno wtulił i wczepił pazurkami, że musiałam go wziąć. A teraz już nie jest dziki. Najchętniej cały czas by się bawił. Wszyscy są w nim zakochani od pierwszego wejrzenia i zwracają się do niego jak do małego dzidziusia. Nawet głowa rodu bawi się z kotkiem i oczka mu smaruje. Dzieciaki się buntują i nie chcą rano wychodzić z domu, bo przecież kotkiem trzeba się opiekować. Taki mały, a tyle namieszał:)))
I liścika nie dostanę:(
Kalipso, te małe najbardziej mieszajo:)
UsuńMieszają, ale jest fajnie, jak taki malec biega po mieszkaniu. Jak dziś wszyscy wyszli z domu i ja nie musiałam nigdzie wychodzić, to tak mogłam na niego patrzeć, głaskać, karmić go. To takie relaksujące zajęcia:))) A on zaczepia, żeby się z nim bawić:)
UsuńAaaa, to ciiii...
OdpowiedzUsuńKotek śpi, dom śpi, a ja wstałam:)
UsuńTo masz szczęście (że kotek śpi). Korzystaj, bo to może się zmienić. Hrehrehre...
UsuńHana, a ja myślałam, że noce z niemowlakiem mam za sobą, hrehre:)
UsuńNie masz.
UsuńNo to ładnie:) Będę chyba pisać po nocach z kociątkiem na kolanach:)
UsuńNiech budzi, trudno, on swoje już przeżył, teraz niech się cieszy dzieciństwem.
Rodzina sie powiekszyla :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
Orszulko, powiększyła się:) Niby jeden maluch, a tyle radosnego zamieszania:)
UsuńDziękuję:)))
Ma szczęście malutki, skąd się wziął?
OdpowiedzUsuńZnajdka malutka biedna. Znaleźliśmy go na wsi takiego zabiedzonego i wystraszonego. Musieliśmy go wziąć. Ma mocno uszkodzoną rogówkę, ale wydaje mi się, że antybiotyk i maść pomagają i jest coraz lepiej.
UsuńKalipso, szybciutko się pozbiera w dobrych warunkach, w ciepełku i z jedzonkiem:)
UsuńŚwierzb jest upierdliwy, ale wyleczalny. Każda chyba znajdka ma w uszach świerzb. Grażynka miała i Czajnik miał. Po dawce antybiotyku powinno być zaraz dużo lepiej, o ile nie całkiem dobrze.
Ten ogonek jak zapałka...
Tak też i weterynarz mówi. On nawet przytył po dwóch dniach:)
UsuńGosia, z wsiowych krzaków, wiadomo, że to główne schronienie wsiowych kotów. Patrz wyżej
OdpowiedzUsuńBiedne te koty wsiowe. A takie małe to już w ogóle. Jak on by zimę przetrwał? A z tym chorym okiem i uszami, bo w uszach miał świerzbówkę, do tego koci katar, to miał małe szanse na przygarnięcie.
UsuńNie wiem, czy dobrze napisałam, weterynarz mówiła -świerzbówka. Jutro wizyta kontrolna. Zobaczymy, na ile wydobrzał. Zaropiałe oczy już po jednej nocy w domu jeszcze bez leków były w dużo lepszym stanie.
UsuńŚwierzba da się wyleczyć, a i oko ma duże szanse na dojście do normy, a nawet jak nie to on sobie świetnie poradzi.
UsuńPytasz jakby przetrwał. Nie przetrwałby. Uratowaliście mu życie.
Właśnie liczyłam na merytoryczną wypowiedź. Weterynarz mówi to samo. Tylko na oku może być blizna. Do uszu dostał lek. Zachowuje się jak zdrowy kotek i wcale już nie kicha.
UsuńOn chyba czuł, żę musi zabrać się z nami, bo tak wczepił się we mnie pazurkami. Bardzo dobrze, że go spotkaliśmy.
Matuniu, zaraz znów się poryczę.
OdpowiedzUsuńNa myśl o tych, których nikt nie znalazł.
OdpowiedzUsuńHana, ja staram się nie myśleć, bo one zazwyczaj rodzą się w miotach:( A on ma około sześciu tygodni tylko.
UsuńCzajnik miał 4... albo i nie...
UsuńTo maluszek...
UsuńW kotkach malusich nie da się nie zakochac, trza oczy zamykać i zmykać, ........ Ja tak robię, bo kochliwa jestem strasznie, ale bardzo w chałupie nieobecna, a tego się kociom nie robi, szczególnie malutkim.........
OdpowiedzUsuńO tak! Ten mój malutki łaknie towarzystwa. Ociera się o nogi i zaprasza do zabawy:)))
UsuńNie miała baba kłopotu kupiła se kota....Ale milutki jest.
OdpowiedzUsuńJakoś poradzimy, to tylko jeden maluch więcej:) Bardzo milutki:)))
UsuńCudna ta Twoja jesień ;) Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńOj, cudna! Dziękuję, Maszko. Też Cię pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń