Podobno miasto nawiedziła plaga
pluskiew. O żesz ty! Przetrząsnęłam pościel, przyjrzałam się
podłodze, w łazience dłuższą chwilę obserwowałam szczeliny
wszelakie, ale poza jednym wystraszonym rybikiem nie znalazłam
niczego. Uf!
Słyszałam, że w Nowym Jorku i Londynie jest pełno pluskiew. Mam nadzieję, że te światowe
zwierzęta ominą naszą skromną chatkę. A jak nie? Wyobraziłam je
sobie, całe strumienie robaków lejące mi się do mieszkania i
zakomunikowałam głośno, że chcę mieć dom! Tak, dom! Jestem
tolerancyjna i zaakceptuję w moim domu jedną maleńka mysz w
okresie jesiennym, którą mój przyszły kot wypędzi szybko z tego
domu tak samo przyszłego. Ale że pluskwy?!
Śniły mi się kiedyś karaluchy.
Chodziły po ścianach, lądowały w jedzeniu, śmiały się z moich
krzywych min.
I pożar. Płonał dom, a w nim
został człowiek. Zaglądałam przez okno i go wołałam. Siedział
spokojnie i nie chcial wyjsc. Wiedziałam, że razem z nim spłonie
też jakaś część mnie. Prosiłam. Został w rozżarzonym domu.
Nie pokazał mi twarzy.
Czasem budzę się nagle i wpatruję
się w cienie. Wstaję i sprawdzam, czy drzwi są zamknięte, czy
dzieci przykryte. Słucham oddechów. Świat śpi, dom sennie mruczy,
kawałek jeziora Tanganika zaklęty w akwarium świeci słabym
blaskiem. Wolałabym, żeby śniły mi się odległe jeziora,
zmarszczki na wodzie i gibkie rybki. Zamiast...
A za oknami ciemność aksamitna jak
krecie futerko. Czuję na sobie oddech nocy. Cicho zawodzi wiatr.
Sąsiad na górze przesuwa meble. Nie, to było w poprzednim
mieszkaniu. Przesuwał co noc, ale już go nie ma... Ktoś inny tam
mieszka.
Nie mogę sama spać.
Ojej, tak późno... A kiedy się wyśpisz przed pracą?
OdpowiedzUsuńArteńko, ferie mamy:)
UsuńAle Ci dobrze:) To teraz przegonić strachy i straszki, oraz wszelkie robactwo i... spać:)
UsuńO kurcze, niepotrzebny przecinek - ale Ty masz przecież ferie:)
UsuńObie markowalyscie...Arte wysyla spac a sama? A ja juz wstalam..pewnie spicie teraz!
UsuńGrażyno, u Ciebie to nie wiadomo jaki czas:) Jeżeli jest 5.39, to faktycznie jest to nieludzka pora na wstawanie:)
UsuńJak to ? dlaczego nie wiadomo. wiadomo, laptop ma godzine wlasciwa! ale potem znowu zasnelam i obudzilam sie..o zgrozo! o osmej!
UsuńA ja dziś spałam do późna:))) Czas jednak wrócić do spania w nocy, bo w dzień ciężko funkcjonować:)
UsuńMialam kiedys plage prusakow w domu, nie sposob sie przyzwyczaic i zyc dalej w symbiozie. Musielismy wzywac posilki z truciznami, zeby odzyskac mieszkanie.
OdpowiedzUsuńPluskwy ponoc ciezkie do wytepienia.
Tez bym chciala miec dom, najlepiej nad jeziorem... :)
Ponoć ciężkie do wytępienia i w dodatku gryzą. Brrr...
UsuńW kwestii domu rozumiemy się dodkonale:)))
Też o pluskwach słyszałem. Ale może chodziło o podsłuchy? :-)
OdpowiedzUsuńTeż o pluskwach słyszałem. Ale może chodziło o podsłuchy? :-)
OdpowiedzUsuń:-)))) Może o to i o to...:)
UsuńNocnym strachom powiedz: a kysz!!
OdpowiedzUsuńPluskwy są straszne. Wyłażą w nocy i żerują na człowieku. Spotkałam je dwa razy w życiu w czasie wakacji i nikomu nie życzę, paskudztwo trudne do wytępienia.
Też chciałam mieć dom, ale teraz bym się bała być sama.
Mówię cały czas, ale cykor ze mnie i nic to nie daje:)
UsuńMam nadzieję, że do nas nie trafią. Z karaluchami zetknęłam się kiedyś w akademiku. One też były plagą.Pluskiew wolę nie poznawać.
Ja chyba bardziej tęsknię do własnego ogrodu... I w domu nie obawiałabym się pluskiew.
Oooooooooooooo przestał kwiczeć ;)To się bardzo cieszę :)))
OdpowiedzUsuńPcheł nie znam, ale wiem co to plaga prusaków. Moje pierwsze przedszkole w którym pracowałam mieściło się nad sklepem spożywczym. Prusaków było zatrzęsienie, ale horror się zaczął jak po likwidacji placówki siedziałam w niej sama na dyżurze, a one łaziły wszędzie. Siedziałam na krześle pośrodku jednej z sal i śledziłam wkoło uważnie czy jakieś małe diabelstwo na mnie nie wchodzi brrr
Strachom mówimy idźcie precz!!!
:*
Ciekawe na jak długo...:)))
UsuńMaria, to rzeczywiście wygląda jak horror! Rozumiem ten strach.
No dobra! Niech zmykają wszelkie strachy:)
:*
To był raczej pewien rodzaj obrzydzenia niż strach, jak patrzyłam na nie to to mi ciarki chodziły po plecach ;)
UsuńBo to tałatajstwo rzeczywiście obrzydliwe:)
UsuńO rany też mi się zdarza obudzić, bo mam wrażenie ze coś łazi po ścianie. Oczywiście jest to cień z kwiatka najczęściej.
OdpowiedzUsuńUffff ulżyło mi, że nie tylko ja tak mam.
Plagi robali na szczęście nie poznałam, ale inwazję myszy do mieszkania w bloku na 1 piętrze owszem. Ich się, na szczęście, nie boję wiec nie było tak źle.
Gardenio, ja myślę, że wiele osób tak ma. Tylko się nie przyznają:)
UsuńInwazji myszy też nie chciałabym przeżywać, ale masz rację,jakoś łatwiej je znieść:)
podobno można pluskwę zasuszoną w książce z biblioteki przynieść, my przed laty dostaliśmy ich gniazdo w nowej wersalce, prosto ze sklepu! dowiedzieliśmy się o tym, jak mój mąż zaczął co rano budzić się pogryziony (mnie nie ruszały, widać trująca jestem!)! na dwa dni wynieśliśmy się z domu uszczelniając wszystko i zlewając jakimś trującym zajzajerem! zadziałało, ale długie lata wszystko wnoszone do domy dokładnie oglądaliśmy! a snów to ja Ci współczuję serdecznie, toż to koszmary! :(
OdpowiedzUsuńTo one wszędzie mogą być! I jak tu się ustrzec...
UsuńA sny bywają takie czasami. Najczęściej nic mi się nie śni. Na szczęście:)
Pomijając pluskwy i strachy, ślicznie napisane. Powtarzam się, ale będę to robić do upojenia. Może Ci się znudzi i pójdziesz dalej ze swoim pisaniem?
OdpowiedzUsuńHana, brak mi pewności siebie, żeby gdzieś pójść.
UsuńDziękuję:*
Kurde, weź więc bezczelność! Bywa lepsza, niż wiara w siebie. Podobno. Bo mnie brak i jednego, i drugiego, ale nie powtarzaj zastarzałych błędów poprzedniego pokolenia!
UsuńSama wiesz, że to nie takie proste. A może i spróbuję bezczelności, ale będę się palić ze wstydu...
UsuńW czerwonym może Ci być do twarzy :)))
UsuńWydaje mi się że dobra była by mieszanka, bezczelność z pewnością siebie.
Bezczelność na początek, a potem przyjdzie pewność siebie:)
Co prawda u mnie była pierw determinacja, dopiero potem pewność siebie, a na końcu dopiero bezczelność :)
To żmudne jest, ale warto spróbować, Ty Kalipso masz WIELKI potencjał, odważ się!
Może jednak zacząć od determinacji :))
Maria, ten blog to w jakimś sensie determinacja:)))
UsuńDzięki, przemyślę;)
Blogowa determinacja świetnie Ci wychodzi, teraz powoli powinna przekuwać się w pewność siebie :)
UsuńKalipso początkowy etap może być nawet w takim ślimaczym tempie.
Fajnie by było, żeby do Ciebie dotarło tak to samych trzewi, że nasze zachwyty nad Twoim pisaniem to nie kurtuazja, ale szczery zachwyt :)))
Przekuwam, przekuwam...:)
UsuńAcha:*
No i tak trzymaj z tym przekuwaniem :)
UsuńNo:*
No dobra:*
UsuńPrzypomniały mi się opowieści mojego Taty z łagru, gdzie pluskwy były na porządku dziennym. Przebiegłe zołzy niesłychanie. Żeby nie wchodziły po łóżkach, wstawiali nogi łóżka do puszek albo misek z wodą na noc, to france wchodziły po ścianach baraku i spadały z sufitu... Ale to dawno i nieprawda:) Strachom mówimy a kysz!!!
OdpowiedzUsuńZ myszami koegzystuję od dawna, dwa razy to się skończyło firmą deratyzacyjną, ale teraz zaczęły się łapać do żywołapki i się je wywala. Już cztery się złapały. Jedna bardzo energiczna ukradła mi spory kawałek czekolady gorzkiej, może jej zaszkodzi. Ta zaraza omija żywołapkę z daleka, ale może się w końcu skusi.
Żeby tak pewność siebie udało się złapać do żywołapki...:)))
Uściski!
Mikuś, na szczęście to było dawno...
UsuńNigdy nie widziałam pluskwy i nie chcę zobaczyć. Szczerze mówiąc, za myszami też nie przepadam:) Myślę, że będę miała kota, dlatego się ich nie boję:)
O tak! Pewność siebie tak schwytać do żywołapki... Pracuję nad tym:)))
Ściskam również!
Pluskiew na szczęście życiu, słyszałam jedynie, że to obrzydlistwo. Prusaki znam, od czasu do czasu pojawia się jakiś, a ja wtedy dostję amoku. Osuwam meble, wywalam z szafek, sypie prosze na owe, i wszytko wkuchni szoruję domestosem. Z reguły to wystarcza. To tez obrzydliwe stwory, bo włażą wszędzie. W kuchni trzeba mieć rzeczy spozywcze w pojemnikach, żeby ich nie zwabiać. Najgorzej, jak sąsiad syfiarz to się przedostają wentlacją, a latem czasem po ścianie ida i oknem włażą.
OdpowiedzUsuńDla mnie noc jest najmilsza, kiedy wszyscy są w domu, na nikogo nie czekam. Za każdą taką noc dziękuję losowi...
P.S. Myszek się nie boję, ale ich siuśki niestety je dyskwalifikuja, jako zwierzątka domowe.
Ja też nie widziałam i okropnie się boję, żeby toto się nie przypałętało. Sąsiedztwo jest ważne. Ja na swoich sąsiadów nie mogę narzekać. To spokojni, grzeczni ludzie. Z pewnością dbają o czystość. Nie wiem, jak jest na sąsiedniej klatce...
UsuńTak, takie noce, gdy wszyscy są w domu, sa najlepsze:)
A myszki niech się lepiej nie sprowadzają:)
nie lubię śnić :/
OdpowiedzUsuńale Ty pięknie piszesz nawet o koszmarach :*
Sny zazwyczaj są męczące i jeśli się je pamięta, pozostawiają pewien niepokój:/
UsuńDziękuję:*
Straszne z temi pluskwami. Prusaki też mię nie obeszły. na szczęście skutecznie wytępione ładnych parę lat temu. Kiedyś mi się w oknie, w malutkiej dziurce zalęgła dziwna osa. Przepędzołam ją stamtąd dezodorantem. A tak w ogóle to wszelkie robactwo to obrzydlistwo.
OdpowiedzUsuńKalipso, nie śpij sama !
Ja z osami walczę latem, bo czasami jakaś sie przypałęta. A nawet i z szerszeniem mi się zdarzyło walczyć.
UsuńNie no, sama nie mogę:)))
:*