Mój Anioł Stróż nie ma ze mną łatwo... Nie słucham często jego dobrych podszeptów, nie modlę się do niego, zapominam...
Anioły – piękne, świetliste istoty ze skrzydłami. Tak je wizualizuję sobie jak większość ludzi. Są idealne, niedoścignione, Armia Pana Boga... Uwielbiam je w każdej postaci – te namalowane przez artystów, na świętych obrazkach, ulepione z masy solnej, wyrzeźbione z drewna... Tych upadłych się boję...
Zdarzało mi się
spotkać na swej drodze ludzi, którzy oczywiście aniołami nie
byli, ale serca mieli gołębie, z których biła wielka dobroć,
szczerość.
O mojej prababci Oli
już pisałam. Piękna była jak anioł, nawet jako zasuszona
staruszka. Na twarzy miała wypisane ślady dobrego, pracowitego
życia. Każda zmarszczka urocza jak jej uśmiech.
Nie zapomnę też nigdy
mojej pierwszej przyjaciółki z liceum. Uczyłyśmy się w
równoległych klasach, dojeżdżałyśmy razem do szkoły. Była
niesamowicie inteligentna, ładna zgrabna, miała piękne oczy,
takie... sarnie. Z wielką powagą traktowała naszą znajomość.
Zwierzała się ze swoich sekretów, zawsze była gotowa mnie
wysłuchać. Uczciwa, szlachetna, błyskotliwa... Tak bez końca
mogłabym wymieniać jej zalety. A ja wówczas... Nie byłam gotowa
na tak bliską zażyłość. Byłam zbyt niedojrzała, chciałam być
niezależna emocjonalnie. Sama z natury nieśmiała, lgnęłam do
ludzi przebojowych, hałaśliwych, wesołych. No i rozpadła się ta
nasz przyjaźń, chociaż Ona starała się ją ocalić. Spotkałyśmy
się po latach, obiecałyśmy sobie, że do siebie zadzwonimy, ale
nigdy do tego nie doszło. Od dawna już należymy do innych światów,
ale wiem, że gdybym teraz miała taką przyjaciółkę, byłabym
bardzo szczęśliwa.
No i nie sposób nie
wspomnieć o jeszcze jednej bliskiej mi osobie. Jako dziecko była
raczej rogatym stworzonkiem. Taki mały łobuziak, chociaż śliczne,
ciemne loki i ładna buzia przywodziły na myśl aniołka. Niejedna
ciocia się na to nabrała. Toczyłyśmy ze sobą często boje. Kiedy
podrosła, chodziła na wagary i wodziła chłopców za nos. Później
zdała maturę (biologia na szóstkę) i wyjechała na studia do
Bydgoszczy. Po roku zastrzeliła wszystkich nowiną, że wstępuje do
zakonu. Rodzina i znajomi byli w wielkim szoku. No jak to tak?! A ona
najspokojniej w świecie zrobiła to, co zaplanowała. Została
misjonarką, taką od Matki Teresy z Kalkuty. I jest nią już prawie
dwadzieścia lat. Pomaga teraz rodakom na obczyźnie, opiekuje się
bezdomnymi, uczy dzieci katechezy, zdarzało jej się też zbierać
umierających z ulic w dalekich Indiach. I pozostał jej błysk w oku
i ciekawość świata. Chłopak, który ją kiedyś mocno adorował,
wyznał mi, że planował uczynić to samo, co ona. Motyw był
oczywisty.
Jej imię zakonne pochodzi
od aniołów. To moja siostra.
Takich
ludzi, po prostu dobrych ludzi, którzy na zawsze już mają miejsce
w moim sercu i pamięci, jest więcej. Niech dobre anioły mają ich
w opiece...
Pozwolę sobie
zacytować tu wiersz napisany z odrobinką mojej pomocy przez uczennicę
czwartej klasy. Dzieło to oraz inne prace uczniów brały udział w
konkursie o anielskiej tematyce. Pamiętam, że moje dzieci zajęły
pierwsze miejsca, ale za opowiadania. Wierszyk nie został doceniony,
ale uważam, że jest uroczy
Aniołki
Za górami, za lasami,
za wielkimi jeziorami
żyły dwa aniołki małe,
rezolutne, sprytne, śmiałe.
Miały dużą wyobraźnię,
uśmiechały się przyjaźnie.
Wpadł raz na pomysł jeden,
by przezwać drugiego „Knedel’’.
Drugi się rozzłościł strasznie.
Jak nie krzyknie, jak nie wrzaśnie:
Jak ja zaraz dam ci „knedla’’!
Popamiętasz, trąbo jedna!
Pokłóciły się ogromnie.
W gniewie trwały swym niezłomnie.
Aż pogroził im Bóg z nieba:
Za górami, za lasami,
za wielkimi jeziorami
żyły dwa aniołki małe,
rezolutne, sprytne, śmiałe.
Miały dużą wyobraźnię,
uśmiechały się przyjaźnie.
Wpadł raz na pomysł jeden,
by przezwać drugiego „Knedel’’.
Drugi się rozzłościł strasznie.
Jak nie krzyknie, jak nie wrzaśnie:
Jak ja zaraz dam ci „knedla’’!
Popamiętasz, trąbo jedna!
Pokłóciły się ogromnie.
W gniewie trwały swym niezłomnie.
Aż pogroził im Bóg z nieba:
Tak
nie można! Tak nie trzeba!
Wy
się kłócić nie możecie,
to
nie o to chodzi przecież.
Tyle
gniewu jest na świecie.
Nie
widzicie nic? Nie wiecie?
Widzę
stąd płaczące dzieci.
Kto
pocieszyć je poleci?
Kto
osłodzi ludzkie życie,
skoro
wy tu się złościcie?
Tam
na świecie ciężkie grzechy.
Brak
ratunku i pociechy.
To anioła jest zadanie:
wskazać ludziom,
która droga
doprowadzi ich do Boga!
Aniołeczki się wstydziły.
Wnet się z sobą pogodziły.
Poleciały między ludzi.
Teraz każdy z nich się trudzi,
żeby lepszy świat nasz był.
Zostałam ostatnio
upomniana przez czytelników, takich, co to nie piszą komentarzy pod
postem (NetusKu i Em.Eł. – o Was mówię), że za rzadko piszę.
Jako początkująca blogerka (jak to pięknie brzmi)
muszę o Was zabiegać. Obiecuję poprawę.
Chcę Was też zaprosić
do przeczytania posta Kobiety w życiu kobiety, który został opublikowany na wspaniałym
blogu Dzika Kura w pastelowym kurniku, jako nagroda w konkursie
zorganizowanym przez autorki tegoż bloga – Mikę i Hanę.
Otrzymałam też, a raczej moje dzieci, również inne nagrody,
którymi nie omieszkam się pochwalić w stosownym czasie
Pozdrawiam serdecznie
Skoro o aniołach mowa, to napiszę Ci na dobry dzień taką sentencję: "Ludzie są aniołami z jednym skrzydłem, potrzebują drugiego człowieka by wzlecieć ku niebu."
OdpowiedzUsuńPiękna sentencja:) Dziękuję:)
UsuńTych aniołów to się kręci koło nas mnóstwo, trzeba tylko umieć je dostrzec... Trafiło mi się kilka, płci męskiej i żeńskiej:)) Wierszyk o aniołkach uroczy, jak padło hasło "Knedel" to od razu mi się przypomniał mój Fąfelek z bajki:))
OdpowiedzUsuńFąfelek też taki łobuziakowaty:)
UsuńNo wiesz, takiego wierszyka nie docenili? Z takim jury coś nie halo.
OdpowiedzUsuńPodziwiam konsekwencję takich ludzi, jak Twoja Siostra.
No nie docenili! Też się zdziwiłam:) A autorka bardzo się starała ładnie napisać i przeżywała to bardzo.
OdpowiedzUsuńSiostra moja jest konsekwentna, choć to życie, które wybrała nie jest proste.
A to jury bez serc, bez ducha! Szkoda. Mam nadzieję, że Małej nie zniechęcili.
OdpowiedzUsuńMusisz się o Siostrę bać, przecież jest narażona na różne niebezpieczeństwa. Tak chyba wygląda prawdziwe powołanie.
Nie, nie zniechęcili. Wyrosła z niej naprawdę mądra dziewczyna.
UsuńA Siostra ma powołanie. Bywała w różnych sytuacjach. Z Indii wróciła z malarią, poważnie chorowała, a my o tym nie wiedzieliśmy. Ona żyje problemami ludzi, którymi się opiekuję, a to ciężkie przypadki.
Obie jestescie Niezwykle.
OdpowiedzUsuńWeirze w Anioly. Czy te jednoskrzydle, czy te bardziej "uduchowione".
Dziękuję:) Ja jestem bardzo zwyczajna, ale myśle, że to nic złego:)))
OdpowiedzUsuńA Anioły są wśród nas przeróżne:)
Ooo, to zupełnie nic złego być bardzo zwyczajnym... Aniołem:)
UsuńMasz rację:)))))
Usuń