środa, 25 czerwca 2014

...naj­gorzej w życiu to sa­mot­nym być

Wstaje o świcie, chociaż budzi się dużo wcześniej. Przemywa szybko twarz, ubiera się, je śniadanie, a potem wychodzi przed dom, siada na ławeczce i czeka...
Ławeczka już stara. Farba łuszczy się na niej, odpada, ale to w niczym nie przeszkadza. Trawa urosła wysoka, tylko pod nogami od tego codziennego wysiadywania prześwituje piasek. Niedaleko jest mrowisko. Mrówki wędrują nieustannie, przenoszą jakieś drobiazgi, dla nich wielkie jak góry... Pełno tu też innych stworzeń. Co i rusz przelatuje jakiś beztroski motyl, trzmiele i pszczoły zaglądają do kielichów kwiatów. Stare lipy rosnące przy drodze rzucają miły cień. Tam to dopiero roi sie od pszczół. Wiatr lekko kołysze gałęziami. Spomiędzy gęstych liści widać maleńkie kawałeczki nieba. Wyglądają jak niebieskie kamyczki. Można by wyhaftować taki obrazek - błękitne plamki na zielonym tle, takim niejednolitym zielonym. Tylko co by to miało przedstawiać? A może wyhaftować całe drzewo i ławkę?
Z lewej strony jest piękny widok na pola i lasy. Pasą się krowy, ludzie pracują. Pogoda ładna, trzeba korzystać - skosić trawę, zboże... W południe tylko lepiej się schować gdzieś w cieniu. Słońce wtedy jest niemiłosierne.
Jak już napatrzy się na pola, zwraca głowę na prawo, w stronę kapliczki. Odmawia bezgłośnie zdrowaśki, za dzieci, za wnuki, tylko nie za siebie, bo oni ważniejsi. Wstążki zawieszone przy figurze Matki Bożej powiewają delikatnie. Kwiaty zasadzone hojnymi rękami kobiet ze wsi rosną bujnie, bogato. Pysznią się róże, piwonie, malwy... Po parkanie pną się nasturcje i bluszcze.
W rękach przesuwają się powoli paciorki starego, drewnianego różańca. Ręce pokrytę są pergaminową skórą, powykręcane w stawach. Zbyt dużo wiader z wodą nanosiły, zbyt często moczyły się w praniu, a i rąbać drewno musiały, i gnój łopatą rozrzucać po polach...
Czasem czeka na próżno. Nikt nie przychodzi do obiadu, i po obiedzie też nie... Potem skromna kolacja i długie czuwanie w łóżku, krótki sen i przebudzenie przed świtem... Znowu czekanie...
Zdarza się, że ktoś wpadnie. Wtedy jej stare, przymglone oczy jaśnieją. Zaprasza do domu, wyjmuje cukierki, parzy herbatę i opowiada. O córce, co się z mężem rozstała, o zięciu awanturniku, o synu i synowej, co kariery robią, o wnukach... Chętnie też posłucha, co we wsi, jakie kto ma radości, smutki. Myśli potem o tym wszystkim podczas kolejnego czekania.
Tak wysiaduje na tej ławce od wiosny do jesieni. Kiedy nastają pierwsze chłody, dzieci zabierają ją do miasta. Tam już czeka tylko na wiosnę, żeby wrócić tu, do tej swojej starej ławki. W miejskim domu gwarno i ciasno, a jeszcze bardziej samotnie. Rano wszyscy pędzą do pracy, do szkół, potem wracają, krzyczą, jedzą, dyskutują, znowu gdzieś idą. Ciągle nie mają czasu, więc ona o ten ich czas pokornie nie prosi. Te ich sprawy, miejsca takie dla niej obce. A za oknem rzędy innych okien, rzeki ulic, sznury samochodów, ludzkie mrówki... I żeby niebo zobaczyć, to trzeba tak wysoko głowę zadrzeć...
I wydaje jej się, że to ona tylko taka samiuteńka na świecie, bo stara, a starej nikt nie potrzebuje. I tylko zawadza wszystkim. Nie wie, jak bardzo się myli. Zamknięta w sobie, pielęgnując tęsknotę za ludźmi, nie dostrzega, że córka coś dużo tych tabletek łyka, że syn żonę dawno na pracę zamienił, synowa zaś oczy ma takie czerwone. I wnuczka jakaś markotna. Ciągle gdzieś gna, jakby chciała się w tym biegu zatracić, jakby bała się zatrzymać.
Ona nie wie albo nie pamięta, że samotnym można być w każdym wieku.
Wiem, że teraz mieszka w swoim małym domku na wsi. Jest lato, więc siedzi na tej ławeczce swojej, spogląda na drogę, czy aby ktoś nie zajrzy do niej. A jak ktoś wstąpi, to cała promienieje.










32 komentarze:

  1. To już wiem, dlaczego nie spałaś o drugiej w nocy. Gdybym potrafiła pisać takie piękne rzeczy, też nie spałabym, byłoby mi szkoda czasu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, zawstydzasz:) Dziękuję:)

      Usuń
    2. Tu nie ma nic do zawstydzania. Piękna opowieść i taka jest prawda obiektywna!

      Usuń
    3. To bardzo miłe, co piszesz i szalenie dla mnie ważne:)

      Usuń
  2. Piękna opowieść, Kalipso. Umiesz ludziom w dusze zaglądać... A z tą samotnością to prawda, w każdym wieku można ją odczuwać. Ale nie można jej w sobie hodować, bo oplącze nas swoją pajęczyną, spoza której nic już się nie dostrzeże...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Mika:) Też tak myślę, że nie można pogrążać się w samotności, w smutkach. Trzeba znaleźć coś dla siebie, rozwijać jakieś pasję, zająć się czymś. Czasem jednak można się zapętlić.

      Usuń
    2. Ja lubię być sama, ale nie samotna...

      Usuń
    3. I nie pozwól, żeby samotność Cię dopadła! Ja czasami też lubię pobyć sobie sama:)

      Usuń
    4. Też lubię (coraz bardziej) być sama;) Opowieść z tych niesamowitych, chwytających za serce, dzięki za możliwość jej przeczytania:)

      Usuń
    5. Ja Ci dziękuję, CudARTeńka, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie:)

      Usuń
    6. A czy ja mogę prosić o... bardziej optymistyczną opowieść o starości?:)
      Oczywiście w wolnym czasie i niekoniecznie o czwartej nad ranem:)

      Usuń
    7. Postaram się, tylko muszę znaleźć inspirację:)

      Usuń
  3. P.S. A te cudowne ostróżki i inne kwiaty to czyje??? A Kocio?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kwiaty wszystkie tatowe:) Kocio przybłąkał się. Biedaczek taki wystraszony i czujny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje ulubione floksy i ostróżki, kocham takie wiejskie kwiatki. I piwonie:)) A Kocio się przybłąkał do twojego Taty? I już został? Śliczny jest.

      Usuń
    2. Ja też uwielbiam takie kwiaty. Kocio został, tam mu dobrze:)

      Usuń
  5. Dobrze Hana powiedziała,pięknie o tej samotności napisałaś. Podobną historię znam, ba, uczestniczę w niej i mam wyrzuty sumienia, że nie mam czasu, że jestem zmęczona, a ten człowiek czeka, noce i dnie są dla niego za długie,a moje za krótkie. Mam też świadomość, że kiedyś i ja być może będę czekać.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Mnemo:) Najgorsza jest bezradność w takich sytuacjach. I ja też miałam kiedyś wyrzuty sumienia. Chociaż chciałam, nie potrafiłam pomóc.
      Życzę Ci, żebyś nigdy tak nie czekała albo przynajmniej zawsze miała na kogo czekać, mając pewność, że ten ktoś przyjdzie, ale to już zupełnie inne czekanie:)

      Usuń
    2. Kto wie, jak nam się ta starość ułoży, patrząc na zabieganie wszystkich wokół nie można liczyć na wiele. Kiedyś rodziny były wielopokoleniowe i te babcie i ci dziadkowie, byli potrzebni, ot choćby kolejne pokolenie w kołysce pobujali, a dziś???? Staruszkowie siedzą na parkowych ławeczkach i wracają do siebie na te wysokie piętra dopustych mieszkań, a dzieci, wnuki zabiegane lub pojechały w świat za chlebem.......

      Usuń
    3. Smutne to bardzo, ale prawdziwe. Staruszkowie kiedyś czuli się potrzebni a młodzi mieli pomoc, I też nie wracali do pustego domu, dziś zdani są głównie na siebie.

      Usuń
  6. Pieknie opowiedziane.

    Bardzo mis ie podoba to ogrodkowe, wiejskie kwiecie:)
    Nic nie poradze, ze po tytule tego posta spiewa mi sie:Whiskey , moja zono, tys najlepsza z dam";)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię wiejskie kwiecie:)
      A ta piosenka jak i tytuł z niej wyrwany o samotności przecież:), więc śpiewaj, śpiewaj:)

      Usuń
  7. Piękne kwiatowe obrazki. Opowieść smutna, ale prawdziwa.Taka ławeczka pod domem, to dobra rzecz ...Cóż jaka ta starość będzie, kto to wie. Ja już swoją ławeczkę pod brzozami mam. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Dobrze mieć taką ławeczkę nie tylko na starość:) A siedzieć na ławeczce pod brzozami musi być cudownie, to jedne z najpiękniejszych drzew:)))

      Usuń
  8. Czy da się jakoś przed tym zabezpieczyć? Czy można znaleźć w sobie na tyle oparcia i obdarzyć się samemu uczuciem, aby nie być zależnym od innych? Czy posiadanie zainteresowań, pasji, uczenie się, ćwiczenie umysłu może zabezpieczyć nas przed takim losem... Ech, nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórym się udaje, naprawdę. Najgorsze jest poddać się bez walki. Przede wszystkim należy siebie obdarzyć uczuciem, jak napisałaś.
      Znam pozytywne przykłądy ludzi starych, którzy żyją aktywnie, są niezależni, ale nie wiem, czy by nie obrazili się, gdybym napisała o nich, bo oni starość odrzucają, są młodzi duchem..
      Przyznać jednak trzeba, że starość Panu Bogu nie wyszła, jak pisał ks. J. Twardowski.

      Usuń
  9. Można, wszystko można, byle sprawnym pozostać. Zajęć mi nie zabraknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie:)
      W naszym biednym kraju jest tak, że ludzie starzy są zepchnięci na margines życia społecznego, sami też się spychają, bo godzą się się na taką lichą starość. Widok staruszków przesiadujących na ławkach albo licytujących się w przychodniach, kto ma więcej chorób, jest dla nas zupełnie normalny. A przecież na zachodzie tacy ludzie ciągle cieszą się życiem. Faktem jest, że tam są inne realia.

      Usuń
    2. Ale to nie zawsze zależy od realiów. Np w mieście jest milion zajęć z których można skorzystać. Można malować, lepić, szydełkować, grać w amatorskim tatrze, śpiewać w chórze, i 100 innych atrakcji. Co z tego skoro nic nie jest w stanie wzbudzić zainteresowania, lepiej siedzieć przed tv i żyć "życie gwiazd"... nam wielu takich ludzi. Znam też innych. Jutro idę na wystawę ceramiki na przykład. Robi ją ktoś znajomy :)

      Usuń
    3. Bo u nas jest taka mentalność. Ludzie zamykają się w swoich małych światkach na własne życzenie. I starzy, i młodzi lubią siedzieć przed TV. A jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia...
      Na przykład wystawa ceramiki:)))

      Usuń
  10. Halo, halo, Kalipso, jesteś tam???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Hana, trochę mnie nie było, ale już jestem:)

      Usuń