sobota, 20 września 2014

Bieg wrześniowy

Wrzesień, miesiąc złota, czerwieni, śliwek, wrzosów... A w tym roku pogoda we wrześniu cudna... Słońce świeci, w parku czas zwalnia, kolorowe liście leniwie spadają, wirując delikatnie, szary kot wyleguje się pod drzewem, tylko mruży te swoje zielone ślipia. On zawsze leży pod tym drzewem, spokojny jak sfinks, tylko patrzy... Może to dobry duch tego parku? I te wszędobylskie psy go nie przerażają? A niedaleko biega wiewiórka. Śmiga sobie koło zjeżdżalni dla dzieci, tylko ruda kita miga... Dwóch staruszków siedzi na ławce. Jeden rysuje coś laską na piasku. Zaśmiewają się do łez.
Park się kończy i znowu kostka brukowa zaczyna palić mi się pod nogami. Ścieżka rowerowa o tej porze pusta. Przed komendą policji jakaś uroczystość, tłumy w galowych niebieskich mundurach. Padają komendy...
Tup, tup... A ja lecę. Chciałabym podejrzeć trochę tych policjantów, ale czasu nie ma i tak jakoś głupio zaglądać przez płot bez dzieci, którym można opowiadać, że tam panie i panowie policjanci, którzy bronią porządku, a przy okazji samej zaspokoić ciekawość, bo to tak ładnie, jak oni w tych mundurach, równiutko chodzą, całymi rzędami naprzód występują...
Złociste powietrze mnie oblewa, złociste jak jesień... Złote pyłki osiadają na rzęsach, mrużę oczy, które łzawią. Nie lubię okularów przciwsłonecznych, to mam za swoje. I pędzę tak dalej, prawie nie dostrzegając nowej galerii handlowej, która rozlała się się tuż przy kościele. Biegnę, a obok płynie rzeka, szara i metaliczna. W tym mieście chyba na każdego mieszkańca przypada jeden samochód, a może i dwa.
Docieram do szkoły. Jest świetlica! Tak, wypełniłam wniosek i mam zaświadczenie o zatrudnieniu. Aha! Tak?! Staram się być przekonująca, świetlica jest nam potrzebna, urlop wychowawczy nie oznacza, że nie pracuję, to urlop na wychowanie młodszych... Dzieci zaczynają i kończą zajęcia o różnych porach... Pani ma w grupie trzydziestkę... Rozumiem... Szukam pracy, bo do starej nie wrócę... Pani też szuka pracy... Jest nić porozumienia... Decyduje dyrektor. Pani uważa, że dobrze zdecyduje. Dzięki!
Lecimy już we dwie. Przedszkole. Wciskamy guziczek. Wpuszczają nas do środka. Przedszkolaki piszczą, niektóre płaczą, bo miały nadzieję, że to po nie ktoś przyszedł. Jeden jest wyjątkowo głośny, wydziera sie do ucha pani, ogłusza ją całkowicie. Jak ona słuch odzyska? Teraz ma minę Jokera (pani nie dziecko), bo wchodzą rodzice, a ona stara się być miła, mimo że ogłuszył ją ten mały.
Młodsze zakładają buty, ogladamy wystawy z pracami. Piękne!!! A te nasze... Ach, ach!!! Moje malutkie, tak pięknie rysują, malują paluszkami, prawie nie wychodzą za linię, średnia wcale nie wychodzi. Wy moje zdolne, mądre, kruszyny... W głowie wizja - ASP!
Mkniemy we trzy... Siku!!! Wytrzymamy do domu! Musimy przystanąć, piją soczek. I dalej... Mijamy galerię, kościół... I jest park. Czas znowu na chwilę zwalnia. Zbieramy szyszki, szukamy wiewiórki... Kot na swoim miejscu. Zjeżdżamy ze zjeżdzalni. Później jeszcze raz... Wychodzimy z parku.
Idziemy przez osiedle. Czuję, jak zza zamaskowanych firankami okien patrzą na nas anonimowi... Tutaj ja też jestem anonimowa. Chociaż mam pewne wątpliwości. Niedawno ktoś zawiesił nam na klamce dziecięcą koszulkę, którą wiatr wybrał spośród suszącego się prania i porwał z balkonu. Ze dwa dni jej nie było.
Dochodzimy do swojego bloku i wbiegamy po schodach. Szybko otwieram drzwi. Tu już czas nie pędzi i ja nie pędzę, bo buty ciskam w kąt, a na bosaka nie biegam.



34 komentarze:

  1. Kocham Twoje pisanie, Kalipso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, to bardzo miłe:) I wiesz, jak podnieść mnie na duchu:)
      I muszę dodać, że vice versa, bo jak widzę u Was nowy post, to gęba sama mi się śmieje::)))

      Usuń
  2. Cóż dodać? Spokojnego oddechu życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arteńka, do Ciebie te same słowa, co do Hany:) Dziękuję:)))

      Usuń
    2. Cała noc myślałam o Twoim pisaniu, określiłabym to tak - jak piszesz, że biegniesz, to ja jestem zdyszana:)

      Usuń
    3. Arteńka, dzięki:) Tak pięknie napisałaś:) To naprawdę o moim pisaniu?:

      Usuń
    4. Tak:)
      No i co? Zmotywowana przez Hanę do pisania?:)))) A przede wszystkim dowartościowana?:))))

      Usuń
    5. Arteńka, dziękuję:))) Dla Ciebie też:) Złotej, kolorowej, magicznej...

      Usuń
    6. Bardzo dziękuję za życzenia. Kupię sobie lepsze buty i nie będzie kataru (dziś powędrowałam w tenisówkach i ziiimno było:)

      Usuń
    7. Juz robi sie cieplej. Zlota jesien wraca:))

      Usuń
    8. I dobrze:) Niech wraca:)
      Miło mi, że podobają się Tobie moje zdjęcia z gór - ma ich setki:) O każdej porze roku. Szkoda, że nie posiadałam aparatu cyfrowego wtedy, gdy żeglowałam, ale... cóż - nie wszystko można mieć:)

      Usuń
    9. Oj, wielka szkoda!
      Ale mam nadzieję, że pokażesz więcej zdjęć z gór, właśnie o każdej porze roku:)

      Usuń
  3. Oby tego czasu "na bosaka" było tyle, ile Ci potrzeba na odpoczynek.
    Ja nie mam dzieci małych przy sobie, ani pracy, a nawet na bosaka biegam tak szybko, jak szpulka w kołowrotku. Niektórzy chyba tak już mają. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Owieczko:) W domu i "na bosaka" najlepiej. Nawet jak się biega, to na krótsze dystanse. Jak to napisałam, to pomyślałam, że może coś ze mną nie tak, może ja się boję ludzi i dlatego nie lubię "biegać" po mieście i załatwiać różnych spraw.
      Też pozdrawiam:)

      Usuń
  4. No.... wreszcie coś napisałaś !!! Przeczytam później na spokojnie, teraz lecę robić szarlotkę bo może jaki gość (?) się trafi. Pozdrawiam i miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wika, fajnie, że się odezwałaś:) Narobiłaś mi ochoty na szarlotkę:)
      Dzięki:) Również pozdrawiam i miłego Gościa życzę:)

      Usuń
    2. Bóg obdarzył Cię niezwykłym talentem, piszesz pięknie....
      Dzięki Tobie byłam w przedszkolu, w parku i widziałam kota, wiewiórkę... I poszurałam sobie w spadających liściach, pobudziłaś moja wyobraźnię - dziękuję.

      Usuń
    3. O, dziękuję:)))
      To musisz iść do parku nie tylko w wyobraźni:)

      Usuń
  5. Ja lubię żyć na bosaka ,w sensie metaforycznym i teraz na tej swojej ręcinie często mogę sobie na to pozwolić . Tempo życia młodego pokolenia ,przeraża mnie .
    Bardzo obrazowo napisany tekst :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Mario:))) Tempo życia też mnie przeraża. W tej chwili mogę czasami chociaż zwolnić, ale kiedy dojdzie jeszcze praca... Wiem, że jakoś to będzie, ale pod tym "jakoś" wiele się kryje.

      Usuń
  6. Piekny post Kalipso.
    Jak to wspaniale jest miec swiadomosc tego, ze jest miejsce, w ktorym czujemy sie bezpiecznie i do ktorego z przyjemnoscia wracamy z tego pedu, ktore funduje nam zycie.
    Cieple pozdrowienia dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Orszulko:)))
      Bez takiego miejsca byłoby ciężko...
      Pozdrawiam równie ciepło:))

      Usuń
  7. kalipso, biegłam z Tobą, aż zadyszki dostałam :)
    ja boso zawsze chodzę, zimą w skarpetkach, jakoś kapci nie lubię
    i masz rację, to bieganie kończy się wraz z zamknięciem moich drzwi frontowych, po azylu biegać nie przystoi ;)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To odpocznij teraz, oddychaj spokojnie:)))
      Po azylu nie przystoi tak szybko, oj nie:) Nie byłby to azyl:*

      Usuń
  8. Jaka sprytna koszulka, ze Was odnalazla;)
    Bardzo lubie Twoje pisanie.
    Zagladasz moze do Deszczowego Domu Jareckiej? Warto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Kasiu:))) Zaglądam, a jakże:) Nawet zdarzyło mi się komentarz zostawić:)))

      Usuń
  9. I ja, to bieganie na bosaka najbardziej lubie Kalipso, ale to Twoje, w butach tez jest piekne, zauwazasz wiele rzeczy, dla niektorych ludzi sa to rzeczy malo wazne, a jednak w codziennym zyciu dla wielu z nas bardzo wazne.
    Na pewno wroce do Twoich wczesniejszych postow, bo piszesz sercem, a to wielka sztuka.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)))
      Bardzo mi miło, że trafiłaś tu do mnie:)
      Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń
  10. Tez tak sobie lubie wszystko zauwazac po drodze...a Ty to pieknie ujelas slowami. Czy piszesz, kiedy nie spisz w nocy? a my podejrzewamy,ze pieczesz buleczki,,,ta koszulka to bardzo dobry znak. sciskam Cie serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:))) Ja to lubię czasami pogapić się na coś trochę dłużej:) Tylko w nocy mam czas, żeby popisać, chociaż i w dzień się zdarza. A z tą koszulką... Też tak myślę:)
      Uściski ode mnie:)))

      Usuń