Kochana
Lu!
Nie
wiem od czego mam zacząć... Wiem, że Ktoś dał Ci niedawno adres
bloga, więc może przeczytasz. Ten Ktoś powiedział mi też, że
kilka zdań, które kiedyś napisałam w e'mailu miały dla Ciebie
takie duże znaczenie. To były słowa o Twojej matce, moje
wspomnienie o niej. Wydrukowałaś je i nosisz w portfelu, żeby
sobie czasem poczytać i popłakać. Traktujesz je jako
pocieszenie... Wstrząsnęło mną to, bo nie byłam chyba wcześniej do końca świadoma, jak wielką wagę mogą mieć słowa wypowiadane, myśli zapisane...
Wiesz,
mam jeszcze inne wspomnienie związane z Twoją rodziną. Miałam wtedy około dziesięciu lat, odwiedziłam Was
z rodzicami na Śląsku. Pamiętam brudne familoki, wychodki koło
nich, dzieciaki łażące samopas. Nieswojo się tam czułam, choć
Wasze mieszkanie było bezpieczne. Ty byłaś wtedy małą
dziewczynką. Miałaś jasne włosy, długie do pasa. Kiedy się
uśmiechałaś, robiły Ci się dołeczki w policzkach. Wyglądałaś
jak mały, biały kwiatek na tym smutnym osiedlu, delikatna stokrotka
na miejskim trawniku. Wyrosłaś tam i to było Twoje naturalne
środowisko.
Pamiętam,
że przy Waszej ulicy była jedna mała plamka zieleni, bujnej i
soczystej. To był ogródek Twoich rodziców. Rosły tam piękne
kwiaty, warzywa, porzeczki, agrest... I Ty tam sobie biegałaś, a
nie po ulicy.
W
domu było miło, ciepło. W dużym pokoju wisiał drewniany krzyż,
wokół którego piął się filodendron.
A
potem... Ty już wiesz najlepiej, co było potem. Dlaczego? Można
próbować odpowiedzieć na to pytanie, tylko po co? Ważne jest
teraz. Cieszę się tylko, że nie wessały Cię brudne podwórka,
choć miały takie zakusy.
Sport
to dobry pomysł na życie. Zawsze uważałam, że biegacze mają w
sobie dużo szlachetności. A Ty biegasz w maratonach... Masz siłę,
upór, jesteś twarda... A Pływaczka to Twoja wierna kopia.
I
po co to piszę? Uważam, że życie jest darem. A Ty swój dar
niesiesz, jak należy, nie pozwoliłaś go sobie odebrać,
sponiewierać. Życie jest darem, Ty jesteś darem, także dla mnie.
Bo w chwili, gdy doznam bezsensu, nie będę miała niczego, czego
będę mogła się chwycić, przypomnę sobie, że kiedyś moje słowa
pomogły dostrzec komuś sens.
Całuję
Cię i ściskam mocno także Twą Siostrę Odzyskaną i Brata .
Wszyscy jesteście wspaniali.
Slowa , maja wielka wartosc. Wieksza niz nam sie zwykle wydaje.
OdpowiedzUsuńI wuesz Kalipso, ze ja pamietam cale cytaty z tych Twoich wspisow. zagniezdzily sie we mnie. Byly mi potrzebne. Dziekuje.
I tylko jeszcze dodam, ze moj narzeczony, myslal kiedys, ze Slas szary i niezielony, do czasu, gdy przyjechal do mnie I pokazalam mu inny Slask.
Buziaki:)
Kasiu, ja dziękuję za te słowa. Twoje komentarze zawsze uskrzydlają i są dla mnie bardzo ważne:)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że Śląsk jest piękny, tylko muszę go zobaczyć jeszcze raz. Byłam tam w dzieciństwie, ale pamiętam głównie te familoki. Pamiętam jeszcze park, który we wspomnieniu też jest szary.
Ode mnie też buziaki i uściski:))
Dobrze, że Śląsk nie jest taki, jak w powieściach Joanny Bator, mojej ulubionej zresztą. Ale co innego powieść, a co innego życie...
OdpowiedzUsuńW życiu czasami takie wątki, jak w najlepszej powieści,..
UsuńSłowa mogą sprawiać radość, uskrzydlać, ale też ranić... Dlatego trzeba myśleć, zanim się coś wypowie. Twoje słowa, przelane na ekran, zapisane w pamięci komputera są piękne. Mam nadzieję, że dziewczynka z twoich wspomnień przeczyta kiedyś ten post i będzie jej bardzo miło;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńDziewczynka przeczytała, rozmawiałyśmy o tym przez telefon:)))
I bardzo dobrze, nie można wyręczać się tylko komputerem, internetem:)) Ważne są rozmowy, najlepsze te w cztery oczy:) Jesień idzie, może być przy grzańcu:)))
UsuńWłaśnie, tylko te odległości... Brakuję mi często rozmów w cztery oczy, ale dobrze że jest chociaż internet:) Ostatecznie może być grzaniec przy komputerze:)))
UsuńGrzaniec przy komputerze:) Wspaniały pomysł - zamiast cydru proponuję kiedyś zaprosić Kury na grzaniec:)))) Pięknie dziękuję za ciepłe słowa w ostatnim komentarzu:))))
UsuńTylko czy te całodobowe Kury zbiorą się o jednej porze na grzańca:)))
UsuńSłowa komentarza to czysta prawda:)))
Gdy Hana zarządzi spotkanie o jednej porze - nie ma mowy, by ktoś odmówił:)
UsuńNo tak, w końcu to prezes:)))
UsuńMam nadzieję, że nocne mary nie straszyły:)) Ani żadne niedźwiedzie:)) Ja za to miałam... kotka pod swoją opieką:) Oczywiście we śnie:))))
UsuńTo piękny sen miałaś:))) A może się spełni? Nie myślałaś o kotku?:)))
UsuńJa mało spałam i żaden misio mnie nie nawiedził, za to choroby w domu się mnożą, one to jak nocne mary. Tylka ja zdrowa, mam nadzieję, że to się nie zmieni. Zakilinam rzeczywistość, żeby jutro pozostałym domownikom się poprawiło.
Niech się poprawi wszystkim domownikom i Ty też bądź zdrowa:)
UsuńO kotku nie myślę, gdyż jestem uczulona na wszystko, co fruwa (w tym sierść kotów psów, itp.)
A w wolnej chwil zapraszam - zobacz żuczka:)
Ja na razie niczego nie złapałam, ale domowników choroba nie puszcza:( Szkoda, że masz alergię. Dobrze, że chociaż we śnie kotki do Ciebie przychodzą:)))
UsuńLecę zobaczyć żuczka:)))
Ten kotek, to był pierwszy raz - pewnie pojawił się dzięki Tropikowi:)
UsuńTropik wysłał Ci dobrą energię:)
Usuńnie wiem o co kamon, ale zaintrygowałaś mnie i lecę czytać od początku:)
OdpowiedzUsuń♥
O, jak fajnie:)))
Usuń♥
Kalipso- DZIĘKUJĘ. Pozdrawiam Lu
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńO, matko znowu się poryczałam.....
OdpowiedzUsuń