A
dzisiaj będzie inaczej! Na życzenie CudARTeńki - wesoło. Mam
nadzieję:)
Łaskawy
Czytelnik pozwoli, że dziś napiszę o sobie w trzeciej osobie.
Chyba tak będzie mi łatwiej opowiedzieć o dziewczęciu z tamtych
lat. Tamte lata to jakiś czas temu.
Młoda
Kalipso mieszkała wówczas w kultowym, jak wieść gminna niosła,
Domu Studenta. Dzielnie wstawała rano po nieprzespanych nocach,
podążała na zajęcia, wykłady, notowała, odwiedzała biblioteki
i czytelnie, potem wracała do swojego akademikowego pokoju, który
dzieliła z przesympatycznymi koleżankami z roku.
Życie
w akademiku, jak to można sobie łatwo wyobrazić, bywa przyjemne,
ale i nie sprzyja nauce, odpoczynkowi i smacznym snom. Zazwyczaj,
kiedy znużona Kalipso próbowała wieczorem zasnąć, za drzwiami
jej pokoju właśnie rozkręcała się impreza albo odbywały się
niekończące się nigdy pielgrzymki do kuchni, która znajdowała
się naprzeciwko pokoju. Miało to i dobre strony, bo zdarzało się
Kalipso brać udział w wesołych spotkaniach towarzyskich, a w
kuchni poznała swego przyszłego męża, który często przyrządzał
tam sobie ryby, bo odżywiał się zdrowo.
Bohaterka
tejże opowieści spała mało i tak jej zostało do dzisiaj.
Jako
studentka Kalipso miała wielu znajomych. W jej małym pokoju często
bywało tłoczno. Goście przychodzili, wychodzili. Jednych lubiła,
innych nie, dla wszystkich jednak starała się być miła, bo
poczciwe dziewczę z niej było, choć mało asertywne.
Nie
miała nałogów. Czasem piła piwo, ale rzadko. Preferowała soki.
Od czasu do czasu paliła rosyjskie papierosy bez filtrów i bez
zaciągania, z kolegą, z którym wolała palić niż rozmawiać.
Kolega od palenia był dziwny, lubił ją, a ona jak już wspomniano,
nie była asertywna, dlatego musiała z nim palić.
Kalipso
miała wspaniałe koleżanki. Można z nimi było porozmawiać o
wszystkim i o niczym. Pewnego dnia jedna z tych miłych, delikatnych
panienek przywiozła z domu pistolet hukowy i kilka butelek bimbru.
Był to dzień, w którym beznałogowa Kalipso upiła się tymże
bimbrem. Trunek był mało smaczny (NetusKu, przepraszam), ale bardzo
mocny. Niemal zwalił drobną wówczas Kalipso z nóg. Jednak nie
zwalił, a zachęcił do pijackich burd. Jako że jednak porządna
była, w ostatniej chwili opanowała się, żeby burdy nie zrobić.
Chwyciła jednak pistolet hukowy, poderwała słaniające się
koleżanki do walki i razem ruszyły w kierunku łazienki, gdzie
inne, również porządne i nieupojone bimbrem mieszkanki akademika
brały prysznic. Kalipso oddała strzały w powietrze ciepłe od pary
buchającej zza mokrych zasłonek. Co to był za huk! Po oddaniu
strzałów winowajczyni i jej towarzyszki uciekły do swojego pokoju,
aby za chwilę z niego wyjść i pomstować na strzelającego
wspólnie z mokrymi ofiarami całego zajścia, które w ekspresowym tempie
zakończyły wieczorne ablucje. Okazało się, że były nimi bardzo
dobre znajome Kalipso. Wściekłe i oplątane w ręczniki szybko
znalazły podejrzanego, który nie bardzo wiedział o co chodzi, i
groźnie wykrzykiwały jego nazwisko. Jakaś studentka ze wschodu
opowiadała o całym zajściu koleżance z innego piętra: "Strielał,
on strielał!"
Jedna
z mokrych, duża i empatyczna dziewczyna, troskliwie rzekła do
naszej bohaterki i jej przyjaciółek, żeby zamknęły się w pokoju
i nie otwierały nikomu, bo kto wie, co ten piroman pier..., tu
padało nazwisko rudego kolegi z prawa, jeszcze wymyśli.
Kalipso,
kiedy upojenie i wielka satysfakcja z wyczynu minęły, nie była z
siebie dumna. Nie jest dumna do dziś. Rudego z prawa nigdy jednak nie lubiła... Z koleżankami swoimi cały
czas utrzymuje kontakt i pozdrawia je bardzo serdecznie:)
I kilka ilustracji, które nie mają żadnego związku z treścią posta:)
Szafka ze skrzynki na jabłka i leżące w niej gazetki od Hany:)
Prezent urodzinowy:) Zawsze chciałam mieć taką latarnię:)Słodziak:)
Kuzyni?
Kuzyni nie kuzyni, mają świetne ogony do zabawy.
Niewiniątko tulące rybkę od Ewy:)
Waryjat!
Przyjaciel...
Cudna historia :)
OdpowiedzUsuńI waryjat też :)
Dziękuję, Aniu:)))
UsuńHistoria waryjacka:))
Nieźle Kalipso, nieźle, różne ekscesy mam na koncie, ale szczelania nie!
UsuńA widzisz:))))
UsuńTam zaraz nieasertywna, towarzyska jesteś :) I to jaka, ruskie papierosy to jak napalm były ! Tak się poświęcić ! A tak w ogóle, to se wyobrażam ten popłoch po strzelaninie :))) Próbuję Cię wyobrazić, jak jesteś po bimbrze !
OdpowiedzUsuńA waryjat PRZECUDNY ! I siem rypkom bawi, ojej jak fajnie :) I pólkoskrzynka jest niczegowata !
Aaaa, zapomniałam, a poduchy wlasnoręczne ?
UsuńEwa, nieasertywna! Ja wolałam palić z nim te papierosy niż rozmawiać, a zaciągać się nie umiem do tej pory i niepotrzebne mi to. Kiedyś kilka razy pod rząd mnie nie zastał i gościła go ofiarnie moja koleżanka. Jak już się spotkaliśmy, to powiedział, że ta moja koleżanka to chyba często do domu jeździ, bo jak on przychodzi to jej nigdy nie ma. On myślał podczas tych wizyt, że rozmawia ze mną. W końcu znalazłam mu dziewczynę i przestał przychodzić:)))
UsuńZ tym bimbrem to było chyba jedyne pijaństwo w moim życiu:)
Waryjat pięknie się bawi też myszkami:)
Poduchy to moje dzieło. Mamy jeszcze inne zwierzaki ze starych swetrów:)
Kalipso, teraz to miałybyście na głowie brygady antyterrorystyczne i ewakuację akademika!
UsuńŚwietne są te poduchy ! Pozwalasz zmaupować ?
UsuńHana, wszystko bym zniosła, ale wiem, że te ofiary mojego strzelania, gdyby wiedziały, że to ja, to by mi żyć nie dały. One nie znały się na żartach:)))
UsuńEwa, maupuj na zdrowie! Albo jeszcze lepiej wpisz w google "zwierzaki swetrowe", to pokażą ci się ładniejsze:)))
Juz ide spac, ale musialam poczytac...jak zawsze, sie powtorze, lubie bardzo Twoje pisanie...waryjat i poduszki sie podobaja, bardzo, duzo tych czasopism od Hany masz...bedzie ogladania! dobranoc
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Wszystkie te gazety już obejrzałam, a można je oglądać wielokrotnie:)))
UsuńNie wiem, co z tą godziną, tak jakoś się porobiło. W komputerze jest dobrze ustawiona.
Niezła jesteś z oglądaniem gazetek! Już???
UsuńNoooo! A niektóre po kilka razy. Uwielbiam takie wnętrzarskie gazety. Kiedyś czytałam Cztery Kąty, ale Weranda Country bardziej mi się podoba. Dzięki!
UsuńDziwna godzina ci sie drukuje...18ta?
OdpowiedzUsuńNie wierze! Kalipso byla pelnom waryjatkom z ulanskom fantazjom! Zostalo Ci choc troche, czy juz calkiem sie ustatkowalas? :))))
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, teraz jest 6.32 rano.
Usuńfakt, trudno uwierzyć w te ekscesy ;PPP
Usuńkalpiso, jeszcze raz Wszystkiego Naj Naj ♥♥♥
Qrna, czy ja o czyms nie wiem? Jakies urodziny?
UsuńNa wszelki wypadek ja tez naj-naj zycze. ♥
Dziękuję, Dziefczynki♥♥♥♥♥♥♥
UsuńWiem, nieładnie to tak strzelać, bardzo nieładnie, ale ja pierwszy raz widziałam taki pistolet, w ogóle pierwszy raz widziałam pistolet. Ja już nie pamiętam, skąd ta moja koleżanka go wzięła i po co go przywiozła.
A byłam raczej grzeczna:) Chociaż rózne głupstwa popełniłam, ale już bez bimbru:)))
Kac był makabryczny po takim zajzajerze, nie?
UsuńKac był kosmiczny, jako i zajzajer:)))
UsuńWidzę, że jeszcze masz miejsce na gazety. Mam cały magazyn nie gorszych, niż Hanine. Mogę Ci wysłać.
OdpowiedzUsuńNo, no, ale ekscesy! Czy Ty studiowałaś może w L.?
Waryjat świetny i dzianinowi kuzyni niczego sobie.
Opóźnionam nieco, ale to z nadmiary aktywności, więc dziś dopiero życzenia ślę Jubilatce najlepsze. Buziaki!
O tak! Szafka jeszcze zmieści wiele gazet:) Chętnie je przyjmę:)
UsuńTe ekscesy mnie samą dziwią, bo spokojny ze mnie człowiek:) A studiowałam w B. Tam jest dużo studentów zza wschodniej granicy i można łatwo kupić rosyjskie papierosy:)
Dziękuję za życzenia, Rogata Owieczko:)))
Buziaki ode mnie!
Bardzo mi się opowieść podobała. Na skrzynce wypatrzyłam śliczny kubek, a kotek uroczy. Szkoda, że mój już zrobił się bardziej stateczny.
OdpowiedzUsuńDziękuję:))) Kubek jeden z ulubionych. A kotek jest słodki, ale czasami chciałabym, żeby był bardziej stateczny:)
UsuńNic z tego Kalipso, one (czarno-białe) kotki tak mają. Jakbym Czajnika widziała!
OdpowiedzUsuńSiedziały dzisiaj oba na kredensie, po dwóch stronach pojemniczka z suchą karmą, którego nie zamknęłam. Łapkami wybierały sobie ze środka glutki... Widok był taki, ale taki....
Eee tam, nie szfystkie! Zocha (niby sie Muki nazywa, ale ja wolam na nia Zocha) mojej corki jest taka sama klabzdra jak Miecka. One maja nie tylko statecznosci, ale i much w nosie w nadmiarze. :)))
UsuńWidok musiał być cudowny i rozczulający. A Kituś to ma takie jazdy, że biega jak rakieta po mieszkaniu w tę i z powrotem. Jak się wybiega, to idzie spać. On jednak z tych niespokojnych, waryjat po prostu:)))
UsuńUsmialam sie :)))) Wiesz Kalipso, lubie Cie bardzo :)
OdpowiedzUsuńTwoj prezent urodzinowy stal sie teraz moim marzeniem :) Uwielbiam latarenki :)
Buziak :***
Orszulko, ja też Cię baaaardzo lubie:))))))))
UsuńŻyczę Ci takiej latarenki! Dowiedziałam się w tajemnicy, że ona z Obi. Jak zapalam w niej świeczkę, to tak się sobie gapię i się cieszę, że ją mam:)
Buziaki ode mnie:****
Studenckie zycieee, ech mlodosc;) Fajnie, ze jest co opowiadac;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi sie te kociska kolorowe podobaja, podobnie jak kiciusiowi;)
Latarnie zazyczylam sobie na imieniny, albo pod choinke.
Twoja-piekna bardzo!
I sto lat:)
Studenckie życie to piękne wspomnienia:)))
UsuńMamy kociska swetrowe, polarowe, a także swetrowe psy, słonia. Szyłam kiedyś na prezenty swoim dzieciom. Cieszą się z nich do dziś:)
Bardzo dobry prezent sobie zażyczyłaś:)
Dziękuję:))))
Nie wierzę...Ostatnio również wspominałam tę sytuację z dawnych lat...;-) To były świetne chwile, których nie da się i nie chce zapomnieć!;-) Bimbru od tamtego zdarzenia nie piję...!;-) Pięknie piszesz Kalipso! Mam wrażenie, jakbym poznawała Cię od nowa... Również serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia z okazji urodzin! Oby ta wena nigdy nie minęła!;-)
OdpowiedzUsuńI zdradź mi, kim tyś jest, Madame? Jesteś jedną z trzech:) I wiem którą! A
Usuńmoże się mylę? Buziaki:*****
Chyba nie zgadłaś...;-) Raczej jedną z dwóch...;-)
UsuńChociaż właściwie różnie można to interpretować...Powiem (a raczej napiszę) tak: jam jest jedną z pięciu, jedną z trzech lub jedną z dwóch...;-) Wszystko też zależy od tego, czy "Maliny" odgrywają tu jakąś rolę...;-)
UsuńJesteś jedną z trzech poza mną. Z dwiema z Was dzisiaj rozmawiałam. "Maliny" nie odgrywają tu żadnej roli, choć pamiętam i o nich:))) Niezły zgrywus z Ciebie:))))
UsuńAnonimowy, nie minie! Już my dopilnujemy!
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Hana nie pozwoli tej wenie! Dziękuję, Hana:)))
UsuńPrzezabawna historyja :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówić to spokojna i poukłada się wydajesz, a tu taka zmiana pod wpływem procentowych napojów :)
A słodziak przesłodki :)
Dziękuję Ci, Loona:))))) Ja jestem raczej spokojna i nieśmiała, ale ten bimber miał w sobie coś:) I bardzo dobrze, że nie lubię alkoholu, bo co by to było?!
UsuńSłodziak zwariowany bardzo:)
Ściskam:)
O, Kalipso, stateczna matka dzieciom, a tu takie ekscesy!!! No, no! Musiał ten bimber siekierzasty być!
OdpowiedzUsuńKociak przekochany, rozrabiaka chyba niezły:)) Buziaki siostrzyczko bliźniaczko:)) A o której się urodziłaś?
No widzisz, Mika:))) Bimber strasznie siekierzasty, ja go pewnie dużo nie wypiłam, ale wystarczyło:)
UsuńKotunio mój piękny jest łobuzem:)))
Kiedyś wiedziałam, o której się urodziłam, ale zapomniałam.
Siostrzyczko bliźniaczko - buziaki dla Ciebie i uściski gorące:*****
Taaaaa, bimber w "dawnych" czasach był łobrzydliwy, śmierdział drożdżami i otrząsał. Tylko raz się go napiłam, to wystarczyło. Na mojej 18-tce, koleżanka mi go przywiozła, bo wtedy w sklepach nic kupić nie można było, chyba, że na kartki. I tak we trzy świętowałyśmy, a potem (sorrry) musiałyśmy ten bimber oddać, przez okno na piętrze. Poniżej rosła winorośl......musiałam wiszącą na pędach wina kolację (szyneczka, boczuś i co tam jeszcze było) płukać wężem ogrodowym. Ociec rano patrząc na nasze sterane twarze powiedział, no dobra, skoro jesteś już dorosła to teraz te rzygi z wina proszę zmyć.....
OdpowiedzUsuńNo to ładnie:) Nie ma to jak imprezki z koleżankami:))))
UsuńKalipso, Ty łobuziaku no, no, no....
OdpowiedzUsuńGłowę spuściła skromnie i mrugam oczyma:)))
UsuńEkscesy baaardzo mi się podobają:))) Największy podziw jednak wzbudza we mnie publiczne się do nich przyznanie:))) I pięknie dziękuję, ze tym razem inaczej i na wesoło:)
OdpowiedzUsuńTeż miałam w akademiku pokój przy kuchni:)))
A waryjat - dobrze się zapowiada.
Mnie samą zdziwiło to publiczne przyznanie się:))))
OdpowiedzUsuńA na wesoło jeszcze będzie, tylko nie wiem kiedy:)))
Pokój przy kuchni... To też miałaś fajnie:)))