poniedziałek, 9 września 2024

Wspomnienia z Wenecji

 No cóż, posypałam się. Myślałam, że szybciutko wygram z przeziębieniem, ale w końcu się poddałam i pozwoliłam sobie gorączkować, mieć dreszcze i tak dalej. Powoli, bardzo powoli zbierałam siły. W końcu jest wrzesień, nie czas na leżenie.  

A jeszcze niedawno byłam w Wenecji. Wyjazd do miasta na wodzie był moim marzeniem. Zostało ono spełnione dwukrotnie - w te i zeszłoroczne wakacje. W białej sukience snułam się po kolorowych uliczkach, wypełnionych sklepikami z fantastycznym szkłem.  Przymierzałam maski i popłynęłam gondolą. Kupiłam sobie parę szklanych pierścionków i... pojechaliśmy do domu.

Wspomnienia mam piękne, kolorowe jak szklane cuda z Murano:)





















czwartek, 5 września 2024

Rzym

 Złapałam wirusa i czuję się źle, ale walczę, żeby jutro stanąć na nogi. Przygody czekają.

U nas upał. Nie wpływa on wcale na mój entuzjazm do pracy. 

Dzisiaj krótko, dzisiaj Rzym. Jutro postaram się bardziej.

W Rzymie poruszaliśmy się komunikacją miejską. Nie było to wcale takie trudne, jak się wydaje. Jest to miasto jedyne  w swoim rodzaju. Chciałabym tam kiedyś spędzić więcej czasu,  żeby wszystko zobaczyć. Starożytne budowle przyciągają wzrok. Trzeba jedna uważać, żeby się nie zagapić.  Chodniki są wąskie, wystawione są na nich stoliki - często się zdarza, że stoją nawet na ulicach. 

Włosi są mili i robią dobrą pizzę, wiadomo. Zatęskniłam jednak za zupą.
























Tu (poniżej) zamordowano Juliusza Cezara.




Jest i Rzymianka na Forum Romanum.

Bardzo brudny Tybr



środa, 4 września 2024

Spływy kajakowe - Krutynia i Dunajec

Początek września jest bardzo męczący. Dużo emocji i wysiłku. Muszę to wszystko odsypiać, a z tym to różnie bywa. Powoli się rozpędzam. Poza tym szukam ciekawych szkoleń, przeglądam zdjęcia, gotuję obiady i takie tam:)
 W ostatni sierpniowy weekend żegnaliśmy się z wakacjami, płynąc Krutynią. To rzeka spokojna. Z kajaka można oglądać sielskie krajobrazy i tęsknić do spływów Czarną Hańczą. 





Rodziny łabędzi też były. Niestety, nie uwieczniłam ich na zdjęciach.

Miło wspominam też czerwcowy spływ Dunajcem. 







I górskie strumienie.