czwartek, 5 września 2024

Rzym

 Złapałam wirusa i czuję się źle, ale walczę, żeby jutro stanąć na nogi. Przygody czekają.

U nas upał. Nie wpływa on wcale na mój entuzjazm do pracy. 

Dzisiaj krótko, dzisiaj Rzym. Jutro postaram się bardziej.

W Rzymie poruszaliśmy się komunikacją miejską. Nie było to wcale takie trudne, jak się wydaje. Jest to miasto jedyne  w swoim rodzaju. Chciałabym tam kiedyś spędzić więcej czasu,  żeby wszystko zobaczyć. Starożytne budowle przyciągają wzrok. Trzeba jedna uważać, żeby się nie zagapić.  Chodniki są wąskie, wystawione są na nich stoliki - często się zdarza, że stoją nawet na ulicach. 

Włosi są mili i robią dobrą pizzę, wiadomo. Zatęskniłam jednak za zupą.
























Tu (poniżej) zamordowano Juliusza Cezara.




Jest i Rzymianka na Forum Romanum.

Bardzo brudny Tybr



4 komentarze:

  1. Hmmmm jak tak patrzę na te ruiny to widzę przyczajony Czas jak oblizuje się z łakomstwa i niecierpliwi że mu nie pozwalają skonsumować ich doszczętnie. To tak z przymrużeniem oka a może z przekąsem :) Wiesz spotkałam się w internecie z opiniami że człowiek nie powinien przeszkadzać przemijaniu, bo właściwie to tylko człowiek się jemu sprzeciwia. Powinien pozwolić na przyjście Nowemu.
    Oby ci się udało pojechać do Rzymu na dłużej! Ja jestem na etapie że o wiele bardziej pociąga mnie przyroda, no i przestałam lubić tłumy. Jeszcze kilka lat temu lazłam na masowe wrocławskie imprezy i dobrze się czułam wśród tych ludzkich mas, no ale ludzie się zmieniają, czasy się zmieniają, ot takie życie ;)
    U nas wczoraj pomimo wysokiej temperatury bardzo przyjemnie obniżał ją wiatr.
    Moce ślę aby choróbsko odpuściło i to już natychmiast!!!
    Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Mania! Choróbsko powoli odpuszcza. Weekend się skończył, więc wirusom mówię: "Pa!".
      To prawda, o tym przemijaniu. Człowiek się sprzeciwia i nic z tego nie ma. Czas robi swoje.
      Buziaki*

      Usuń
  2. Kciuki za poprawę zdrowia, kuruj się, nawadniaj, oby łagodnie Cie wirus potraktował.
    Ach, ten rzymski rozmach ... Tylko te upały, nawet nie marzę o wycieczkach i zwiedzaniu miejsc, gdzie jest gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za kciuki* Na pewno pomogły, bo choroba (mam taką nadzieję) odpuszcza. Jeszcze wczoraj gorączkowałam i leżałam bez sił. Jutro musi być dobrze.
      Rzymskie upały podobno największe w sierpniu. Później podobno jest chłodniej. Mam nadzieję, że kiedyś to sprawdzę:)

      Usuń