środa, 9 lipca 2014

Co widziałam:)

Gorąco... W domu też... I sił brak, i weny... Ponieważ jednak obiecałam niektórym poprawę i częstsze pisanie, czuję się zobligowana do tego, żeby sklecić kilka słów. A że niedawno byliśmy w naszej pięknej stolicy, to Wam pokażę, co tam widziałam:)

Budowa metra -  z dedykacją dla Wiki:)

 Teatry uliczne na Starym Mieście



 Na ścianie pięknie prezentuje się cień skrzypaczki.
 Tańczące fontanny też widziałam.

 Dinki w Muzeum Ewolucji:) Pewne małe dziewczynki uważają, że są słodkie:)







 Prawdopodobnie najstarsze znalezione piórko
 Witaj, Lucy!

 Widoki z trzydziestego piętra:)


Poza tym było bardzo rodzinnie, ciepło i ...smutno, bo choroba w rodzinie. Gdyby ktoś z Was tu zaglądających miał taką wolę, żeby poświęcić chwilę na modlitwę za człowieka, który zasługuje na to, by cieszyć się jeszcze życiem, bo zawsze żył godnie, byłabym bardzo wdzięczna.

Bardzo lubię Warszawę. Za jej historię, Stare Miasto, muzea, teatry...  Nie mogłabym jednak tam mieszkać.


A po powrocie... Sahara:)

 No dobra, mogę cię pobujać...
 Nie uciekaj, piłeczko!

14 komentarzy:

  1. Wiesz Kalipso, ja też nie mogłabym tam mieszkać... Męczy mnie ten hałas i ruch i jakiś taki ciągły pośpiech... To zdjęcie z cieniem skrzypaczki przepiękne:))
    Pomodlę się dzisiaj, obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też to strasznie męczy, właśnie ten ruch, te tłumy przelewające się jak rzeki...
    Dziękuję, Mika:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za zdjęcia "Warszawa w budowie" na razie bałagan i mieszkańcom nie łatwo ale jak skończą to będzie pięknie, wygodnie i przez Wisłę tylko szuuuuu.. Mam sentyment do tego miasta ale troszkę wcześniejszego bo teraz to za 'ciasno". Moje ulubione miejsca to Stare Miasto, Łazienki.
    Piękne zdjęcia dziewczynek, takie radosne, kolorowe - sama słodycz.
    Pozdrawiam.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, strasznie ciasno!
      Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że to był spektakl uliczny (po skrzypaczce sądząc), a nie jakaś kolejna głupawa demonstracja. Chociaż dlaczego miałoby nie być skrzypaczki na demonstracji? Może to była demonstracja na rzecz piękna i dobra?
    Dinki zaiste słodziaczki-rozkoszniaczki, zwłaszcza w postaci pośmiertnej.
    Modły zanoszę za bliską Ci osobę.

    OdpowiedzUsuń
  5. To było kilka spektakli, Hana. Skrzypaczka pięknie grała. Taniec z ogniem był oddzielnie. Ja też nie lubię demonstracji, ale na rzecz piękna i dobra... Czemu nie:)
    Moje dzieci kochają dinki w każdej postaci:)
    Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz dopiero zauważyłam, że przecież napisałaś, że to spektakl. Ot, ślepa wrona...

    OdpowiedzUsuń
  7. Po cichu wspomne.

    Ulubione muzeum mojej corki, ktora milosc do wykopalisk, dinozaurow, ma w genach.
    Mieszkalam w Warszawie i pod Warszawa. Lubie obie wersje.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Moje córeczki chyba też mają to w genach, po tacie:) Najmłodsza mówi, że będzie "paletologiem":)
      Ja kiedyś nawet chciałam mieszkać w Warszawie, ale dawno już mi się odmieniło.
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
    2. I ja do muzeum chadzałam z młodym, ten to miał fioła na punkcie dinozaurów!!!
      Kalipso na jednym ze zdjęć nawet się moja huta załapała. Chodziaś tymi samymi ścieżkami, co ja. Katarzyna, tak się składa, że też:)))

      Usuń
    3. Chyba wszystkie dzieciaki lubią dinozaury:)
      Będąc dzieckiem zaliczyłam kilka dłuższych pobytów w Warszawie. Wtedy częściej chodziłam właśnie tymi ścieżkami. Kto wie, może się już spotkałyśmy:)))

      Usuń
  8. Z tego wszystkiego - to chyba tylko piórko:)
    Prośbę spełnię... cichutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję, w tej chwili to szczególnie ważne...

    OdpowiedzUsuń