niedziela, 15 listopada 2020

A w gałęziach już listopad cicho śpiewa...

 

Wiatr kołysze lekko drzewa,

a  w gałęziach już listopad

cicho  śpiewa.

Narodowe wielkie święta...

 Chwile chwały, bohaterów

chcę pamiętać.

 

Widzę tłumy na ulicy,

a ulica głośno krzyczy.

Prosto w niebo,

jak rakiety  lecą race,

 chociaż chciałabym inaczej.

Cóż ja znaczę...

 

Dziś  na ustach Bóg, Ojczyzna,

 moja Wiara i patriotyzm

na sztandarach.

Honor, duma oraz  zamęt...

Noszę w  sercu smutek czarny

 jak atrament.

 

Bo ja jestem, proszę pana,

niespokojna.

Wśród znajomych, na ulicy

słyszę: Wojna!

 

Tak, ja jestem, proszę pani,

niespokojna.

Wieczór piękny, noc upojna,

ale wojna...

 

Nie bój się, maleńka moja,

ja pochwycę każdą racę,

zanim ty wybuchniesz płaczem.

 

Bóg i honor na sztandarach,

a nad nimi jak w oparach

moja Wiara.

 

W noc tę straszną, niepojętą,

szukam duchów tych, co w chwale

nam zwracali

wolność

 świętą.

 

11 listopada 2020 r.