niedziela, 15 marca 2015

Zapiski szpitalne

24 lutego
Tak bardzo nie chciałam, żebyśmy tu trafiły, ale nie dało się tego uniknąć. Jesteśmy tu. Na szczęscie w odpowiedniej chwili.
Suchy, duszący kaszel kroi szpitalną ciszę na kawałki. Też suche. Suche, spierzchnięte usta, bo nie chce się pić. A przecież pić trzeba... Kroplówka odmierza czas. Kap, kap... Powoli mijają kolejne sekundy, minuty. Normalnie czas pędzi na złamanie karku, a tutaj choruje. Tak jak pacjenci. Mali pacjenci... Kaszlą, płaczą, bawią się... Dziewczyna z tej samej sali mówi, że nie wytrzyma tu ani chwili dłużej.
Sale są nawet ładne. Ściany pomalowane na żółty, słoneczny kolor, niebieskie szafki... Mało tu bieli szpitalnej, a czuję się tak, jakby wszędzie była lodowata biel.
Czarne, długie, gęste włosy mojej córeczki nie wyglądają dziś bogato. Są smutne, tak jak zaczerwienione oczy.
Zapalenie płuc, wysokie wskaźniki, nie ma płynu w płucach... Zdania albo urywki zdań docierają do mnie z opóźnieniem. Może jutro będzie lepiej, ale dzisiaj jest źle, bardzo źle.
27 lutego
Wszystko potoczyło się tak szybko. Nie było płynu w płucach, pojawiły się śladowe ilości płynu, a potem... wzrosła ilość płynu. A jak wzrosła, to powieźli nas karetką do samej Warszawy. I jesteśmy tu. To nic, że łóżko za małe, to nic, że znowu będę spać na krześle. Mogę i całe życie. Dobrze, że tu jesteśmy. Odciągnęli płyn. Bolało. Teraz królewna Śnieżka śpi. Serduszko bije miarowo, oddycha spokojnie. Saturacja prawidłowa. Kiedy się budzi, płacze. Bolą ją plecy, boli ukłute płuco.
Śpij, maleńka. Jestem tu cały czas. Zaśpiewam ci...
Odkąd pamieta, zawsze stała
na toaletce obok lustra.
W białych baletkach wychylona,
w powietrzu uniesiona nóżka...

Tatuś już do Ciebie jedzie. Tylko blokady musi ominąć. Wszyscy o Tobie myślą.
Zagląda tu do Ciebie przez szybkę mała Chinka. Uśmiecha się. Wygląda jak nasza skośnooka lalka. Pobawisz się z nią, jak się lepiej poczujesz. Pójdziemy do świetlicy, zjemy obiad... Ale to później. Śpij, Słoneczko...
Choroba jak zła czarownica zaczaiła się na moją królewnę, ale jej nie pokona. Bajki kończą się dobrze.

A później... Później były badania, różne komplikacje... Poznałam rocznego Andrzejka z sali obok, który przyjechał z OIOM-u... Zobaczyłam małe dzieci wiezione na wielkich łóżkach, obłożone aparaturą. I odechciało mi się na jakiś czas zapisywać swoje myśli.
A teraz jesteśmy w domu. Sprzątamy, układamy, bawimy się, zaglądamy do wszystkich kątów...
Przytulam stęsknione maluchy. Trochę mi przykro, gdy w nocy wołają tatusia, a nie mnie. Przyzwyczaiły się, że tylko on odgania nocne strachy. Powoli jednak wszystko wraca do normy:)



Czasami tylko myślę, co tam z nimi, z tymi, którzy zostali. Czy Andrzejek dostał przepustkę do domu, czy Natalka już wypisana, co z Julką...

36 komentarzy:

  1. Okropne doświadczenie.
    Dobrze, że minęło.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O pewnych chwilach wolałabym nie pamiętać.
      Bardzo dobrze, że to minęło.
      :*

      Usuń
  2. I w takich chwilach wszystko wydaje się niezbyt warte uwagi, byleby tylko zdrowie było. Więc zdrowia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Arteńko:) Tobie życzę tego samego:)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że już wszystko w porządku:)

      Usuń
    3. Tak. Teraz musimy się wzmocnić. Wszyscy:)

      Usuń
  3. Sio wstrętne chorobowe zmory. SIO ! To już za Wami ! Teraz to już tylko lepiej. A Ty nareszcie możesz się wyspać :) I pięć razy dziennie ściskać swoje trzy księżniczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym wyspaniem się to róznie bywa:) A chorobom stanowczo mówimy NIE i SIO:))) A księżniczki ściskam cały czas:)

      Usuń
  4. Przezycia nie do wyobrazenia, wyobrazam sobie ,ze nie mozna je wyrazic...jak bardzo sie ciesze ,ze jestes juz w domu i ze trzy ksiezniczki sa razem!.Sciskam Was

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna, dziękuję. Dobrze, że to już minęło. My też ściskamy mocno:)

      Usuń
  5. To najgorsze, co moze spotkac matke i dziecko, straszna choroba, szpital, trauma.
    Na szczescie macie to juz za soba i oby nigdy nie musialo sie powtorzyc. Ani Wam, ani tym wszystkim Natalkom, Julkom i Andrzejkom.
    Regenerujcie sie w spokoju i zdrowiejcie rychlo.
    Sciskam mocno :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz to przeżywaliśmy i oby nigdy więcej.
      Dziękujemy serdecznie i też ściskamy mocno:*******

      Usuń
  6. Kalipso, odpoczywajcie, dbajcie o siebie.
    Dla nas szpital byl drugim domem, gdzie nawiazaly sie przyjaznie, gdzie sie jadlo, kupowalo ksizeczki, zabawki.Az trudno sie bylo odnalezc w "normalnym" swiecie.
    I myslalo sie oczywiscie co z tymi, ktorzy zostali..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez szpital w nas siedzi teraz głęboko. Obcy ludzie w takim miejscu stają się bliscy.
      Dziękuję:*

      Usuń
  7. Dobrze, że już jesteście w domu. Niech już wszyscy zdrowi będą. I te dzieciaczki w szpitalach.
    Coś ten rok owcy/kozy nie jest łaskawy dla nas.
    Pozdrowienia serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wszystko się odwróci, przecież lubimy owce/kozy:)
      Pozdrawiamy również serdecznie.

      Usuń
  8. Szpital to wielka trauma . Jesli sie czuwa przy chorym dziecku ,przy bardzo chorym dziecku to najgorsza jest bezradność i bezczynność .
    Najważniejsze ,że wszystko wraca do normy ,ze znowu można się bez przymusu uśmiechać . Niech Was wiosna uskrzydla i dodaje sił :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezradność jest straszna.
      Mario, wiosnę to ja na razie widzę tylko na zdjeciach od Ciebie:) Dziękuję:)))

      Usuń
  9. Wiosna idzie z nią słońce i ciepełko. Dużo zdrowia i samych radosnych dni :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie napisane, jak zawsze. Wolałabym jednak tego nie czytać nigdy więcej. Dbajcie o siebie. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, ja też nie chcę nigdy więcej czegoś takiego pisać. Będziemy dbać:)
      Buziaki:*

      Usuń
  11. Dobrze, że już jesteście. To trudne przeżycie dla dziecka i mamy. Sama pamiętam jak moja córka spędziła dwa tygodnie w szpitalu, a wtedy nikt nawet nie myślał, żeby rodzic mógł zostać. Była tam sama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było okrucieństwo dla dziecka i rodziców Wyobrażam sobie co czułaś. Dobrze, że te czasy minęły.

      Usuń
  12. Jejku, byłaś w Warszawie, spałaś na krześle? Czemu nie dałaś znać, przenocowałabym, lub chociaż byś się kilka godzin zdrzemnęła, wykąpała. Byłyście na Kopernika? To rzut beretem....
    Nie wiedziałam, że to takie poważne zapalenie płuc było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, w Warszawie spałam na krześle tylko dwie noce. Później miałam leżak i łóżko polowe. Nocować chciałam w szpitalu, a z prysznicem nie było problemu. Czasem może kolejki. Byłyśmy na Działdowskiej. Z Tobą chcę się spotkać w weselszych okolicznościach.
      Było poważnie.

      Usuń
    2. No, jak Was powieźli aż tutaj to nie było dobrze. Grunt, że to już historia. Choć na te dwie noce mogłam łóżko skombinować polowe, teściowa ma...

      Usuń
    3. Nie było dobrze, ale tam zobaczyłam dzieci dużo bardziej chore.I wcale to nie było pocieszające, wprost przeciwnie. Do Warszawy pojechaliśmy nagle. Kazali się spakować, bo wyjeżdżamy. Nie było czasu, żeby pomyśleć o łóżku dla mnie. Dopiero później.
      Dzięki, Mnemo:)

      Usuń
  13. Jak to dobrze, że to już za wami... Masz rację, takie doświadczenia chętnie się usuwa z pamięci, ja też nie chcę pamiętać o paru rzeczach i 3,5 miesięcznym pobycie w szpitalu. Wracajcie szybko do zdrowia i normalności. I do monotonnej, spokojnej codzienności. Ściskam was i przytulam bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, myślałam o Tobie wczoraj. Tak, o traumach lepiej nie pamiętać. Jest tyle miłych rzeczy do pamiętania.
      Dziękuję, kochana i też przytulam:*

      Usuń
  14. W takich chwilach nachodzi nas tylko jedna mysl, oddalabym wszystko aby pomoc swojemu dziecku. Bardzo Ci wspolczuje tych przezyc.
    Trzymaj sie Kochana, glowa do gory! A przede wszystkim zdrowka.
    Teraz juz bedzie tylko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest. Człowiek jest bezradny i nic nie może zrobić. Zostają tylko gorączkowe myśli, że to ja bym wołała leżeć w tym szpitalnym łóżku zamiast niej...
      Dziękuję Ci bardzo i mocno ściskam:*

      Usuń
  15. Dzisiaj przepiękny dzień mam nadzieję, że u Ciebie też. Pod każdym względem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, dzień był przepiękny, ale bardzo intensywnie spedzony. Nie wiem, jak rozciągnąć dobę:)

      Usuń
  16. Jak tam zdrówko pieknych Księżniczek ?
    Dobrego dnia Wam życzę :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, Sonic:) Jest dobrze!
      I Tobie pięknego dnia:****

      Usuń