czwartek, 28 lipca 2016

Koła autobusu kręcą się...

"Koła autobusu kręcą się, kręcą się, kręcą się.
Koła autobusu kręcą się, a autobus mknie"

Słowa dziecięcej piosenki brzmiały mi w głowie podczas autokarowej wycieczki, którą to rozpoczęłam wakacje. Bez dzieci,  bez męża ani bez żadnej inne rodziny! No mówię Wam, szaleństwo! Całe cztery dni! Z koleżankami i kolegami z pracy:)

Atmosfera była przyjemna, piękne widoki tłumiły wyrywające się czasami wprost z głębin serca skowyty tęsknoty za tymi, co tam w domu zostali.  Ech!  No i nie tylko piękne widoki...

Pierwszego dnia zwiedziliśmy Poznań.  Pomachałam stamtąd do Hany:)  Miasto mnie zachwyciło i postanowiłam jeszcze w te wakacje tam wrócić, ale w związku z tym, że czas w lipcu zapitala jak szalony, to juz nie wiem, czy ten plan się uda.

Potem wyruszyliśmy do Słubic, przenocowaliśmy w hotelu i rano hajda na Berlin! A w Berlinie, a w Berlinie... No cóż! Podobało mi się, chociaż początek nie był obiecujący. Obrzeża miasta nie wydawały się zbyt atrakcyjne, ale im dalej w głąb, tym bardziej byłam oczarowana. Piękne, monumentalne budowle, ogrom tego miasta, jego klimat... Chciałabym tam wrócić kiedyś na dłużej z dziećmi, jak będą starsze.

Kolejny dzień był przeznaczony wyłącznie na relaks w Tropical Island. To olbrzymi park wodny niedaleko Berlina. W gigantycznej hali (naprawdę gigantycznej!) w otoczeniu tropikalnej roślinności  mieszczą się ogromne baseny, plaże,  restauracje, sklepiki, sauny, a nawet domki do wynajęcia i pole namiotowe.  Są tu olbrzymie zjeżdżalnie, a jedna NAPRAWDĘ stroma i niebezpieczna. Zjeżdżając z niej, rozwija się prędkość około 70 km/h. Nie wiedziałam o tym, jak się do niej pakowałam:) Ufff! Na szczęście przeżyłam!

I czwarty dzień - zamek w Kórniku i pałac oraz dęby w Rogalinie. Cudne! Wszystko!
A później powrót do domu, chwila odpoczynku i wyjazd na wieś, gdzie nie było internetu, bu! Brakowało mi bardzo...













 Tropical Island
 Zjazd z niebieskiej zjeżdżalni... Tylko sobie wyobraźcie...






 Rogalińskie dęby - Lech, Czech i Rus. Najlepiej trzyma się Rus, ten ostatni.
 Pałac w Rogalinie - cudo!
Kariatydy... Mój zachwyt trwa:)

25 komentarzy:

  1. Ostatni raz bylam w Berlinie, kiedy jeszcze byl podzielony na wschodni i zachodni, wieki temu. Wiele sie od tamtego czasu zmienilo, rozbudowalo, ale ten specyficzny wyjatkowy i niepowtarzalny klimat pozostal. Dla mnie jednak duze miasta sa meczace, a wiec zobaczyc i uciekac do mojej malej dziury. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimat naprawdę niepowtarzalny. Dobrze jednak by było, pomieszakć w tym mieście tak z miesiąc, żeby zobaczyć to i owo, a dopiero potem uciekać do swojej małej dziury:))) Dzień to zdecydowanie za mało...

      Usuń
  2. Podobnie jak Pantera byłam w Berlinie kiedy jeszcze był podzielony. Byliśmy tam kilka dni, żałowali, że nie można zobaczyć całego miasta.
    Chciałabym pojechać tam teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żałuję, że byłam tam tak krótko. Miasto jest piękne i ogromne! Na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Pojechałabym z Tobą:) To przecież nie tak daleko...

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja byłam w Berlinie trzy tygodnie temu. Lubię Berlin, czym jestem niezmiernie zdziwiona, bo nie przepadam za dużymi miastami (choć kilka wyjątków mam, Berlin dołączył do innych exceptiones). Ale Berlin to przecież miasta w mieście i dużo zieleni i parków, pięknych kamienic, fajnych knajpek, cudnych galerii i świetnych muzeów. Tylko czasu ja nie mam za wiele, ale za to mogę częściej tam bywać. Tylko 3,5 godziny drogi, no i piekne, duże lokum blisko parku. Z okien tylko zieleń drzew i śpiew ptaków, jak w domu na wsi, a wszędzie stosunkowo blisko.

      Kalipso, fajną miałaś wycieczkę. Potrzebne sa takie "nierodzinne" wypady. Pozdrowienia

      P.S.

      Musiałam usunąć. Za dużo literówek.

      Usuń
    2. Ja jechałam troche dłużej, ale czas mijał szybko:) No i po drodze był Poznań. Owieczko, posłuchałabym chętnie Twoich opowieści o Berlinie, bo ja własciwie niewiele widziałam - byliśmy tam tylko jeden dzień. To wystarczy, żeby mieć piękne wspomnienia, ale też czuję ogromny niedosyt.Tak jak piszesz, Berlin to miasta w mieście. Chciałabym je zobaczyć. Ech...

      Wycieczka była naprawdę fajna.
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. Tez lubie Berlin, ostatnio bylam tuz po polaczeniu sie Niemiec...bardzo fajna wycieczke mialas i dobrze, ze sama, czasem sie nalezy troche czasu bez kochanej rodziny! A ten mural calujacego sie Honeckera z Brezniewem przypomnial mi mural z Wilna, gdzie tak sie caluja Putin z Trumpem, czyli ten wilenski to interpretacja tego berlinskiego wyrazajaca zatrwozenie Litwinow z powodu niepokojacej sympatii Trumpa do Putina i vice versa. sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, czasem się należy. A ja sobie pozwalam za rzadko, a nawet można powiedzieć, że wcale. A jeśli już się zdarzy, tak jak ten wypad do Berlina, to strasznie źle się z tym czuję.
      Ten wileński mural widziałam na Twoim blogu. Oba robią wrażenie.
      I ja ściskam:)

      Usuń
  5. Dało się przeżyć cztery dni bez rodziny, a najważniejsze że ona przeżyła bez Ciebie i dali radę, więc może malutki samodzielny wypadzik do Wrocławia? :)))
    Wycieczka pełna atrakcji, jak to wycieczki :) Z tych miejsc które odwiedziłaś byłam w Kurniku i w Rogalinie. Do Rogalińskiego pałacu nie można było wejść 25 lat temu. Lecha, Czecha i Rusa przyrównałam do dębu w Kadynach i nie zyskali uznania w moich oczach, teraz byłabym bardziej dla nich wyrozumiała ;)
    Natomiast dosyć regularnie odwiedzałam Kurnik, ponieważ byłam na wczasach w Błażejewku, 5 km od Kurnika. Bardzo fajnie wspominam, szczególnie park wokół pałacu, sam pałac też piękny.
    Ta niebieska zjeżdżalnia to ho ho ho ho ho, fajnie że nią zjechałaś i podobnież pływać już umiesz, ja nie umiem :)))
    Pojadę jak stara ciotka: a nie mówiłam że taki park wodny to bardzo przyjemne miejsce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni sbie bardzo dobrze beze mnie radzili. Mozna częściej:))) No ale do Wrocławia to musowo zabrać miłośniczki wszelkiej maści dyniaków i innych stworów, a także kota Myka. One muszą zobaczyć Twoją galerię! Nie odpuszczą:)
      Dęby rogalińskie wzbudziły we mnie podziw, szacunek i czułość. Stareńkie takie, kiedyś potężne. Połowa Lecha leży na ziemi, stary Czech stoi, ale jest martwy (obok rośnie młody), Rus jakoś sie trzyma, ale widać, że jest wiekowy. Na te dęby można patrzeć i patrzeć... Pozostałe też są piekne.
      Ciekawa jestem, jakie byłyby Twoje wrażenia, gdybys zobaczyła te miejsca, tak dawno widziane, teraz.
      A pływać umiem! Jutro idę znowu na basen:) A niebieska zjeżdżalnia... Uff!

      Usuń
    2. Moje dyniaki nie uciekają przed gośćmi, ale Myk i owszem, na gości spogląda w samych wyżyn drabiny, abo jakieś szafy ;)
      Lubię zjeżdżalnie, ale ta niebieska to ekstremalna, a Ty kładąc się w niej zwiększyłaś jeszcze swoją prędkość :)))

      Usuń
    3. Może kiedyś jeszcze skonfrontuje swoje rogalińsko-kurnikowe wspomnienia :)

      Usuń
    4. Oj, zwiększyłam prędkość na maksa:))) A teraz to już się boje wszystkich zjeżdżalni...
      Skonfrontuj, koniecznie:)))

      Usuń
  6. Tropical Island. skojarzenie się pojawiło w głowie mej :). Jest taka powieść SF znana dość o dominującej w galaktyce rasie i ich poddanych, którzy pragnęli wolności i o ogromnych "akwarium, terrarium? pozostałość po starożytnej rasie. Ogromne to dzieło, było zaludnione przez różne rasy, były wschody i zachody słońca, fauna, flora, woda, rzeki wodospady, wszystko tak zrobione by można tam żyć, sztuczne ale jak prawdziwe. Bardzo ciekawy pomysł ten tropikal :). I wycieczka boska i wspomnienia zapisane w pamięci, na długo pozostaną do kolejnych odwiedzin, być może z rodziną. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ela, nie czytałam tej powieści, ale skojarzenie bardzo dobre:) Niemiecki tropikal to też taki sztuczny świat. Zaludniony przez różne rasy:) Można tam mieszkać, ale ja chyba bym tam długo nie wytrzymała. Wolałabym chyba naturalny świat nad prawdziwym jeziorem. Co nie zmienia faktu, że zrelaksowałam się tam porządnie. Cudne są te ogromne baseny z przeróżnymi atrakcjami. No i tam w końcu nauczyłam się pływać:)
      Wspomnienia na pewno długo pozostaną w pamięci. Jest jeszcze drugi aspekt tej wycieczki - czas spędzony wspólnie z ludźmi, z którymi pracuję. Fajne doświadczenie:)

      Usuń
    2. Coś jak Seksmisja, nie?

      Usuń
  7. Nie byłam w Berlinie, ale tak słyszałam, że to miasto z charakterem. Fajnie tak wyrwać się od rodziny, Ty odpoczełaś od nich, oni od Ciebie. Taka krótka rozłąka każdemu jest potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, jest potrzebna i to bardzo. A z jaka radością się wraca do domu, a jak miło witają:)
      Nie wyobrażałam sobie, że Berlin tak mi się spodoba.

      Usuń
  8. Matulu, Kalipso, NAPRAWDĘ zjechałaś z tego diabelskiego urządzenia? Nie zrobiłabym tego za żadne piniondze!
    Zdjęcie tych dwóch zawsze wzbudzało we mnie obrzydzenie.
    Nie byłam jeszcze w Rogalinie po remoncie, wybieram się jak sójka za morze. Ciekawam co urzekło Cię w Poznaniu? Też do Ciebie machałam, ech, szkoda, że tak to wyszło. No ale co się odwlecze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, ze mnie jest strasznie naiwne dziecko. Koleżanka zjeżdżała, to i ja. Nie myślałam wiele. A przed jeszcze wypiłam zimne piwko. No i siup! Czułam się, jakbym wskoczyła na własne życzenie wprost do piekła. A jaki to był slizg! Na leżąco! Tak wyrażnie wtedy poczułam, co to jest totalna bezbronność. A na koniec znalazłam się w wodzie, ktoś mi podał rękę i pomógł wstać. Czułam pianę w żołądku.
      Zdjęcie wzbudza obrzydzenie i wywołuje zimny dreszcz.
      Pałac w Rogalinie jest przepiękny! A w Poznaniu urzekły mnie te kolorowe kamieniczki. Myślę, że to przedsmak tego, co tam jeszcze zobaczę, kiedyś.
      Widziałam, że machasz:) No nie nie uciecze, nie ma takiej opcji:)

      Usuń
  9. No, i dobrze, żeś się wyrwała na chwilkę :) Należało się ! ... Tak, Berlinem i ja się zachwycałam. A nawet był czas, że jeździłam tam na zakupy. Szczególnie po ciuszki dziecięce i buty Salamandry. I do dziś mam cudną skórzaną torbę, która nic a nic na modności nie straciła ! Jedynie mój poprzedni pies Misza przegryzł w niej pasek :) ... matko jedyno, też bym się nie wyplusknęła za żadne piniondze z tej niebieskiej rury :) Masz ładny czerwony bucik :) A raczej chyba dwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byliśmy w jedne galerii handlowej i pomyślałam nawet sobie, że zakupy można by tam zrobić całkiem fajne. Ograniczyłam się jednak do skromnych pamiątek i słodyczy.
      Przez te rurę nie lubię już wszystkich rur na świecie:)))
      Buciki są dwa. Wygodne jak kapciuszki.
      A czemuż to imicz zmieniłaś? Co?:)

      Usuń
  10. Lubie Berlin, duza czesc francuskich artystow przeniosla sie tamze, bo srodowisko inne.Otwarte na nowosci, nie skostnialo, jak francuskie dinozaury.
    Mam tam teraz przyjaciolke, znow musze sie wybrac. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze wrażenie było właśnie takie, że ludzie są otwarci, nie uciekają wzrokiem.
      Pozdrawiam, Kasiu:)

      Usuń