Podróż minęła szybko. Wrocław powitał nas piękną pogodą i
krasnoludkami. Zobaczyliśmy, jak malował pan Chagall, odwiedziliśmy zoo i
Hydropolis, wdrapaliśmy się na wieżę, żeby podziwiać widoki z wysokości,
spacerowaliśmy po Rynku, spacerowaliśmy po Rynku, spacerowaliśmy po Rynku...
Facet, który prowadził hostel, podobny był do Seweryna
Krajewskiego. Dwie noce przespaliśmy w Domu Nauczyciela.
Zwiedzając miasto, przybijając piątki kolejnym krasnalom,
myślałam o tym, że w życiu ominęły mnie stare kamienice. Wchodząc do domu Marii, Seweryna, do Domu Nauczyciela (wszystkie te budynki są
przedwojenne), czułam gęste powietrze, gęste od oddechów ludzi, którzy w nich
mieszkali i po starych schodach chadzali, od pająków, które pajęczyny tam
tkały... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, oczyma duszy najwyraźniej widząc
łachmany pajęczyn tych wszystkich pająków.
Najciekawsza była kamienica Marii. W niej zachowały się zabytkowe
zdobienia, oryginalne drzwi i inne smakowitości, o których Maria może kiedyś
opowie.
Z Marią spotykałyśmy się codziennie. Dwa razy poszłyśmy na
pogaduszki tylko we dwie. Ta dziewczyna ma piękną duszę, taką z
warkoczykami:) Tak pięknie opisała nasz wspólnie spędzony czas (klik), że sama nie
wiem, cóż mogę dodać...
Dziękuję, Mario.
Wracając do domu, zajechaliśmy również do Owcy Rogatej.
Widzieliśmy jej zwierzęta. Bezrogi Franio skradł nasze serca. A sama
Owieczka... Ciepła, sprawiająca wrażenie kruchej, a jednocześnie silnej
osoby. Podziwiam ją od dawna i
szczęśliwa jestem, że mogłam ją zobaczyć, w dodatku w jej środowisku
naturalnym:)
Czas mija. Od tamtej pory Maria zrobiła kolejne dyniaki,
Owieczka odwiedziła Getyngę, a ja... Uświadomiłam sobie, że przez kilka
miesięcy przed wakacjami i teraz kopałam się z koniem. Koń ten jest mało
atrakcyjny, zatem nie będę go opisywać. Nie wart tego.
Po tej kopaninie mam jednak szacunek do siebie. Koń powinien się wstydzić, ale chyba nie umie.
Poza tym wszyscy zdrowi:)
Stare i nowe...
Kózka Owieczki. I owce rogate.
Słodkości u Owieczki:)
I ćma też Owieczki.
Wroclaw w Twoich oczach zdaje sie byc jeszcze piekniejszy niz jest w rzeczywistosci. Chyba bede musiala zrobic sobie wycieczke i sama poogladac. Tak dawno tam nie bylam.
OdpowiedzUsuńZa to tez mialam wielka przyjemnosc spotkac sie z Owieczka trojga imion, ale na moim terenie. Bylo cudnie, ale za krotko, jak zwykle w takich przypadkach. :)
We Wrocławiu mogłabym nawet mieszkać:)
UsuńFajnie, że udało się Wam spotkać:)
Daleko jesteś, daleko... A szkoda.
Ty potrafisz napisać pięknie nawet o pajęczynach.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę trochę spotkań, chyba jednak trzeba przestać się wybierać jak sójka za morze i znów odwiedzić Wrocław.
Urzekł mnie biały kapelusik, Myk na drabinie i schody.
Ewo moja, dziękuję:)
UsuńNie zazdrość, tylko wsiądź do pociągu, nie tylko do Wrocławia. Czekam.
Mnie też to wszystko się podoba:)
Widziałam kamienicę Marii - piękna jest! A wcześniej obejrzałam drugą, bo najpierw z Gosianką zabłądziłyśmy :)))
OdpowiedzUsuńSchody zdobione piękne, zdobione bramy wjazdowe - cudeńka!
Aniu, oczywiście wspominałyśmy Ciebie, oglądając odpryski farby na murze:) Co też by Ania tam wypatrzyła:)
UsuńNie kop się więcej z koniem, Kalipso! Szkoda życia.
OdpowiedzUsuńBoszszsz, jak szybko rosną Twoje dzieci! Ze zdjęcia na zdjęcie!
Hana, ale to przecież w pewnym sensie o życie chodzi.
UsuńA dzieci rosną. A najszybciej rosną im stopy:)
Ech Kalipso...dusza z warkoczykami powiadasz...jak na to wpadłaś? Bardzo lubiłam...kiedyś swoje warkocze, których wyrzekłam się definitywnie jak miałam 17 lat, teraz już wiem dlaczego ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz Ci dziękuję za wspólnie spędzony czas, był smakowity!!!
Tego rodzaje konie to bezrefleksyjne zwierzęta, po prostu założyli sobie klapki na oczy i najlepiej widzą swój własny pysk. Przy takich kontaktach na które często skazuje nas życie trzeba wyciągnąć z kokonu skrzydła, wzbić się ponad i patrzeć z góry z dystansem, chociaż konie woleliby pokorę.
Doceniam także urok starych kamienic, chociaż są mało komfortowe w użyciu, szczególnie ta moja, jakoś nie przyszło mi do głowy aby o niej napisać. Może to nadrobię nawiązując do Twoich refleksji :)))
I nie wiem gdzie zakotwiczył krasnal na lwie, tych koło Forum Muzyki też nie widziałam :)))
No z warkoczykami, bo przecież duża dziewczynka z Ciebie:) Chciałabym bardzo, żebyś pokazała kiedyś na blogu swoje zdjęcia z tego albymu. WIesz którego.
UsuńA co doczasu wspólnie spędzonego, cała przyjemność po mojej stronie:)))
O kuniach nie chce mi się juz nawet myśleć.
O kamienicach napisz, napisz!
Gdzie krasnal, nie powiem! A co!:)
Zdjęcia z albumu powiadasz? Wielkimi krokami zbliża się okrągła, bardzo okrągła rocznica urodzin, jeśli dotrwam ze swoim blogiem, to może...
UsuńKamienica to będzie dobry temat na listopad, wpisze się w klimat ;)
Eeeee, a krasnoludek to pewnie nie pamiętasz gdzie ;)
Maria, bardzo mi się te zdjęcia podobały. Szkoda, że nie zdążyłam tego albumu obejrzeć dokładnie do końca. Nadrobię kiedyś:)
UsuńKamienica na listopad... No dobra:)
Jak nie pamiętam?! Pamiętam, pamiętam... Ale nie powiem:)))
To mieliście udane wakacje:) Piękne są te zdjęcia z rybami:)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu przejść z koniem.
Niech Ci nie będzie przykro:) Pracuję nad tym, żeby mnie też nie było.
UsuńWakacje były bardzo udane.
Pięknie piszesz tak prosto i od serca, jakbym tam była.
OdpowiedzUsuńElu, dziękuję:)
UsuńNo to ja szczelam FOCHA!!!!!
OdpowiedzUsuńByłaś we Wro i ani słowka nie pisnełaś ?? i Marija też?
A ja się nudzę buuuu
I ja ma swoją kamienicę, mama tam mieszka, w samym Rynku i bym Ci pokazała, i do zOO bym poszła i w wiele innych miejsc, o!
Następnym razem proszę o sygnał :)
Buziaki:*
Oj nie szczelaj, nie szczelaj! Wyjazd był nagły, spontaniczny i do tego z całym drobiazgiem. Nie widziałam wielu Kur, które mieszkają przecież blisko Wrocławia:( Zatem trzeba tam wrócić:)
UsuńI sygnał dam taki, że wszyscy usłyszą!
No ale że ta kamienica w Rynku... Oooo...
Bużiaki:*
No nie całkiem swoją, ino jak Marija; ) Za słowo trzymam Ja też mam jeden fajny drobiazg,zaopiekuję się Twoim ☺
UsuńOj, wiem, masz piękny drobiazg:) A drobiazg z drobiazgiem się dogada:)
UsuńKonia na pastwisko wyslac.
OdpowiedzUsuńA spotkan wroclawskich i okolo-zazdroszcze;)
Taki to żłoby lubi:)
UsuńKasia, cudowne są te spotaknia. Sama wiesz:)
ale z tym koniem to już skończyłaś definitywnie, mam nadzieję??
OdpowiedzUsuńMaryś jest świetnym ambasadorem Wrocławia, muszę tam jeszcze wrócić bo tyyyyyle jest jeszcze do obejrzenia! no i krasnale, żadnego z tych Waszych w ubiegłym roku nie spotkałam!
Tak mi się wydaje, ale życie jeszce moze zaskoczyć i postawić na mej drodze konia.
UsuńMaria wspminała Waszą wizytę:)
Wydaje mi się, że te krasnale się rozmnażają. Jest ich naprawdę dużo:)
Spontaniczne wyjazdy zawsze są super :) A Maria rzczywiście jest ambasadorką Wrocławia. To dzięki Niej zobaczyłam, jaki Wrocław jest piękny. ... No, mnie teń koń zmartwił ... ale w zasadzie czegóż można się po taki koniu spodziewać. Choć człowiek w swojej naiwności myśli, że choć szczątkowo, to honor taki kuń ten powinien mieć. Kalipso, nie ma tego złego :*
OdpowiedzUsuńEwunia, no nie ma. Chyba... Już sama nie wiem. Będzie dobrze:)
UsuńMarii - ambasadorce powinni płacić za promocję miasta:)
Kalipso, z rozmarzeniem i nostalgią przeczytałam Twe wrocławskie opowieści, z lubością obejrzałam zdjęcia i tak mi się miło zrobiło, bo obie byłyśmy w te wakacje we Wrocławiu.
OdpowiedzUsuńCo prawda w innym czasie, ale nie szkodzi:)
Cudny jest Wrocław Twoimi oczami i w obiektywie Twojego aparatu. Zresztą ja Twoja fanka jestem, to jakżeby inaczej?
Tylko z tym koniem nie załapałam:( ale cosik się martwię o Ciebie?
Powiedz, proszę, że niepotrzebnie...
Skoro byłaś we Wrocławiu, to tak jakbyśmy się spotkały. Na pewno widziałyśmy tych samych krasnali:)
UsuńDzięki, fanko kochana:)))
Nie martw się, jest dobrze. Nic dziwnego, że nie załapałaś, napisałam bardzo enigmatycznie, bo nie chciałam opisywać całej sytuacji. Po prostu zderzyłam się z czymś, wobec czego jestem bezradna, chociaż walczyłam, miałam bardzo mocne argumenty, wydawałoby się, że nie do zbicia:)No i nie wiem, czy kiedys mnie nie podkusi, żeby to jednak opisać:)
Ściskam mocno:*
Wrocław, ach Wrocław
OdpowiedzUsuńpamiętam pamiętam
grała na rynku orkiestra dęta
browar zapraszał
nie odmówiłem
( w wc- e skrobnęłem
że też tu byłem)
czas miło płynął
w tle miłych ludzi
anim się chwili
we Wrocku nie nudził
i jak mnie wreszcie zbrzydnie stolica
to szukaj mnie na tamtych ulicach:))
O, Wieśniaku, jak mi się tu znudzi, to też chyba pojadę do Wrocka:) Dzięki, za wiersz - komentarz:)))
UsuńKalipso, bylas tak blisko mnie... :)
OdpowiedzUsuńPiekne wrazenia, piekne spotkania - zycze Tobie, sobie i Wszystkim, aby czas pozwolil na wiecej takich chwil.
Tule mocno :***
A widzisz:) To znaczy, że to wcale nie jest tak daleko. A myślałam o Tobie. Przyjadę tam znowu i wtedy się spotkamy, co? Albo szybciej Ty przyjedziesz tu. A właściwie dlaczego nie miałybysmy się spotkać w UK? Wybieram się w wakcje. Może się uda:)
UsuńOrszulko:***